Bogusław Magrel: Denis Urubko to facet, na którym absolutnie można polegać

Facebook / Na zdjęciu: Denis Urubko
Facebook / Na zdjęciu: Denis Urubko

- Denis Urubko sam był nieraz kierownikiem wyprawy i nie zaakceptowałby takiego zachowania, o jakie go oskarżano. To jest facet, na którym można polegać jak na wietrze w Karakorum. A ten zawsze wraca - mówi nam Bogusław Magrel, przyjaciel himalaisty.

W tym artykule dowiesz się o:

Denis Urubko zszedł w poniedziałek do bazy po nieudanej samotnej próbie zdobycia K2. Jego przyjaciel Bogusław Magrel przypuszczał w rozmowie z WP SportoweFakty, że himalaista będzie chciał opuścić wyprawę. - Tego się obawiam. Oczywiście będę starał się mu to wyperswadować - mówił nam Magrel.

Tyle że o godz. 15.00 na stronie Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 ukazał się oficjalny komunikat. "Denis Urubko, zgodnie ze swoimi przekonaniami dotyczącymi końca sezonu zimowego, postanowił opuścić Zimową Wyprawę na K2.
Decyzja ta została zaakceptowana przez uczestników wyprawy, którzy nie widzieli dalszej możliwości współpracy z Denisem po jego samodzielnej próbie zdobycia wierzchołka".

Przypomnijmy, że cała sprawa rozbija się o definicję "zimy". Urubko uważa, że kończy się ona 28 lutego, zaś pozostali członkowie wyprawy, że 20 marca. Do tego dnia Polacy mają pozwolenie od władz Pakistanu na zdobycie K2. - Zdania w tej kwestii są podzielone. Porównałbym to w jakimś sensie do konfliktu religijnego. Jeśli ktoś ma coś wpojone przez całe życie, to się tego trzyma - powiedział nam Magrel i zaznaczył, że to dotyczy obu stron.

Już wcześniej Magrel podkreślał, że jego zdaniem Urubko nie miał wcale ochoty samodzielnie zdobywać szczytu. - Myślę, że nie zrobiłby tego Wielickiemu. Sam był nieraz kierownikiem wypraw i po prostu nie uznaje takiego zachowania. Przecież znał prognozy i wiedział, że wejście nie jest możliwe. On poszedł po sprzęt. Dlatego nie wziął radiotelefonu i innych rzeczy - mówił. I dodał: - Dla niego taka wyprawa do obozu C3 to jak wyjście po bułki do sklepu. Facet operował na największej ścianie na Nanga Parbat i to w nocy, zaliczył 22 wejścia na ośmiotysięczniki, zdobył najszybciej koronę Himalajów. Więc on po prostu sobie "skoczył" po sprzęt i wrócił - przekonywał Magrel.

Magrel nie ukrywał, że bolą go komentarze internautów, którzy posądzają Urubkę o "antypolskie" zachowanie. - On jest od 11 lat związany z naszym krajem, a od 3 ma obywatelstwo, jest zameldowany u nas (w Ząbkowicach Śląskich - red.). Gdyby chodziło mu tylko o obywatelstwo, już dawno byśmy o nim nie słyszeli. A przecież wspina się z orzełkiem na kombinezonie, z logo Polskiego Klubu Alpejskiego, w którym działa aktywnie od lat - kontynuował Magrel, który sam jest prezesem klubu, a więc formalnie przełożonym Urubki.

- Znam go od lat i mogę powiedzieć, że to jest facet, na którym można polegać jak na wietrze w Karakorum. A ten jest zawsze - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol. Reportaż WP SportoweFakty

Źródło artykułu: