O wyjściu poinformował sam Denis Urubko, jego słowa cytuje serwis mountain.ru.: - Wyszliśmy z bazy, przed nami trekking po lodowcu. Będę dostępny za kilka dni.
Przed himalaistą teraz około 100-kilometrowa wędrówka lodowcem. Urubko dojdzie do miejscowości Askole, a następnie busem dotrze do Skardu. A stamtąd do Islamabadu, skąd odleci do Europy.
Jak informował szef wyprawy Krzysztof Wielicki: - Otrzymuje pełną pomoc organizatora w zejściu do Skardu, opiekę naszego agenta oraz wszystkie bilety lotnicze w drodze powrotne
W sobotę Urubko samodzielnie zaatakował szczyt K2, ale musiał się wycofać. Opowiadał: - Wspiąłem się na wysokość 6250 m. Z powodu złej pogody schowałem się w namiocie. Następnego dnia byłem na 7200 m i znowu fatalne warunki. Przeczekałem więc do rana. Rozpocząłem wspinanie o 3:30. Istniało niebezpieczeństwo lawinowe. Na wysokości 7600 m dopadła mnie burza śnieżna. Spadłem w pięciometrową szczelinę. Sturlałem się tam ze śniegiem. Potrzebowałem cudu, żeby się stamtąd wydostać. Dziękuję ci tato za intuicję. Po kilku godzinach wyszedłem z tego. Pozostało mi tylko schodzić.
Atak rozpoczął bez wiedzy kolegów i zgody kierownika wyprawy Krzysztofa Wielickiego. Urubko pochodzi ze szkoły himalaizmu, która mówi że zima w górach kończy się ostatniego dnia lutego. Polacy mają zaś czas do 20 marca. Rosjanin (z polskim obywatelstwem) po powrocie do bazy zrezygnował z dalszej wyprawy, ale nawet gdyby sam tego nie zrobił, to i tak byłby jego koniec. Jak wynikało z oświadczenia Wielickiego, reszta drużyny już nie chciała dalej się z nim wspinać.
On sam twierdził, że nie musi nikogo przepraszać. Atmosfera w bazie zrobiła się zresztą bardzo gęsta, Wielicki odciął Urubce dostęp do internetu, bo ten krytykował wyprawę w mediach - TUTAJ WIĘCEJ.
K2 to drugi najwyższy szczyt ziemi (8611 m n.p.m). Denis Urubko jest jednym z najlepszych wspinaczy na świecie, zdobył Koronę Himalajów, czyli stanął na wszystkich 14 ośmiotysięcznikach.
ZOBACZ WIDEO Tak Koreańczycy świętują w Pjongczangu Księżycowy Nowy Rok. Tradycją i kulturą dzielą się z dziennikarzami