Dawid Góra: Polscy himalaiści to wojownicy. Ale nie wariaci (komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
zdjęcie autora artykułu

Zakończenie akcji górskiej świadczy o pełnym profesjonalizmie polskich himalaistów. K2 nadal stoi tam, gdzie stało. A skoro nie ma pogody, skazywanie się na pewną śmierć jest bez sensu. Oni i tak osiągnęli więcej niż szczyt ośmiotysięcznika.

Opinie na temat himalaistów w Polsce przeszły już wszelkie stadia sinusoidy. Amplituda osiągnęła poziom krytyczny po śmierci Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat. Hejterzy mieli używanie. Oberwało się Elisabeth Revol i samemu zmarłemu. Standardowo, szacunek dla śmierci nie miał żadnego znaczenia, dla pseudoloży pseudoszyderców był tylko aktorem katastrofalnego spektaklu, wariatem, który nie szanuje swojego życia i komfortu życia swoich bliskich. Przede wszystkim dzieci.

Stosunek społeczeństwa do himalaistów nagle zmienił się, kiedy grupa czterech śmiałków wyruszyła spod K2 na ratunek Revol, która wciąż samodzielnie schodziła w dół. Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala stali się bohaterami narodowymi. Ale zaraz! Przecież to również himalaiści! I to bardziej uznani, utytułowani. Po tak niezwykle skomplikowanej analizie wybuchła fascynacja himalaizmem.

Śledziliśmy każdą, nawet najmniejszą decyzję, jaka zapadła na K2. Himalaiści wyszli z tego obronną ręką, korzystając z medialnego szumu. Były łączenia z Polską, ciągłe informacje na facebooku, a nawet prezenty dla dzieciaków, których rodzice zarazili się górską pasją. I to jest właśnie pozytywny wymiar całej sytuacji. Duże zainteresowanie himalaizmem oznacza więcej sponsorów chętnych do wspierania wypraw. Może się okazać, że w tak dramatycznych okolicznościach, polskie wspinanie jeszcze bardziej się rozwinie. Choć i tak jesteśmy światową potęgą.

Spokojne podejście do wybryku Denisa Urubki. Transparentność (modne słowo) działań. Niezapomniana akcja na Nanga Parbat. No i decyzja o nieryzykowaniu życia na K2. Polacy, dla kibiców wyprawy, są bohaterami. Okazało się, że himalaiści to nie wariaci, a ludzie z potężną pasją, którzy żyją razy dwa. Być może posuwam się za daleko, ale zmiana postrzegania wspinaczki to być może zwycięstwo większe niż zdobycie szczytu. Bo choć pamięć po euforii jest krótka, to jakaś część osób już na zawsze pozostanie ich sprzymierzeńcami. Choćby w głupich internetowych kłótniach. Himalaiści będą mieć kibiców swoich dokonań. A gdzie duże zainteresowanie, tam kasa. A komu, jak komu, ale pieniądze są himalaistom potrzebne. Dobra atmosfera wokół ich pasji również.

A Denis Urubko niech żałuje samotnej próby wejścia na szczyt. To jeden z najlepszych himalaistów na świecie, ale obowiązują pewne zasady. Szczególnie w górach. Polacy tego dowiedli. A za rok (głęboko w to wierzę) dowiodą też, że są w stanie zdobyć zimą, jako pierwsi ludzie na świecie, Górę Gór.

ZOBACZ WIDEO Żona Tomasza Mackiewicza nie czuła się na siłach na spotkanie z Revol

Źródło artykułu: