- Denis Urubko zapytał, czy mógłby dołączyć do grupy tragarzy, która po spędzeniu kilku dni w bazie pod K2 - gdzie została serdecznie przyjęta przez Polaków - miała schodzić do Askole. Zgodziliśmy się, a dołączył do tej grupy jeszcze jeden z pakistańskich tragarzy, któremu zejście zalecił lekarz. Grupa była wyposażona w cały sprzęt, niezbędny do takiego zejścia. Posiadała namioty, czy nawet przeszkolonego szefa kuchni. Po dotarciu do Askole grupa pojechała dżipami do Skardu, a stamtąd udała się do Islamabadu. Osobiście właśnie tam spotkałem się z Denisem Urubko - taki komunikat przekazał rosyjskiemu mountain.ru Asgar Ali Porik, przedstawiciel Jasmin Tours.
Wcześniej ten sam portal poinformował, że Denis Urubko trudną, 100-kilometrową trasę pokonał tylko z tragarzem Aminem, który walczył z chorobą wysokościową (więcej tutaj). Narzekał m. in. na ślepotę śnieżną. Podobno nie było z nimi pozostałych tragarzy. Szybko te informacje zdementował Michał Leksiński. Rzecznik narodowej wyprawy na K2 zapewnił, że Urubko miał zapewnioną opiekę przez pakistańskiego agenta i w zejściu do Askole towarzyszyła mu grupa tragarzy. Te informacje w środę potwierdził Asgar Ali Porik.
Pewne jest natomiast, że w czasie schodzenia Rosjanin z polskim paszportem spotkał podróżników, Jacka i Iwonę. Para pomogła Urubce i choremu tragarzowi w sprawnym zejściu. Sam Denis, według jego przyjaciółki Anny Piunowej, wypowiadał się o polskich podróżnikach bardzo pozytywnie. - Bez nich byłoby ciężko - tak powiedział Urubko.
Rosjanin dotarł do Islamabadu we wtorek 6 marca. Na lotnisku został powitany przez wojsko. Wcześniej zdecydował się opuścić wyprawę, ponieważ po powrocie do bazy z nieudanego ataku szczytowego na K2, nie widział możliwości dalszej współpracy z grupą. Pozostali uczestnicy wyprawy także nie widzieli możliwości dalszego działania na górze razem.
ZOBACZ WIDEO Małgorzata Sulikowska: W głowę się pukamy. Budzi to we mnie wściekłość
Pod koniec lutego Denis Urubko zdecydował się na samodzielny atak szczytowy na K2, ponieważ jego zdaniem czas na osiągniecie celu był tylko do 28 lutego. Z kolei Polacy twierdzili, że zimą wejść na szczyt można do 20 marca. Ostatecznie Urubko nie wykonał misji. Musiał zawrócić ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe. Z tego samego powodu, w poniedziałek 5 marca, Krzysztof Wielicki i pozostali uczestnicy wyprawy podjęli decyzję o jej zakończeniu.
Celem wyprawy było pierwsze zimowe wejście na K2 - drugi najwyższy szczyt świata (8611 m n.p.m).
Prawdziwe jest na pewno to, że widzimy oto prawdziwy medialny teatr.
Ciekawe, o jakiej to właściwie wirtualnej grupie tragarzy Czytaj całość