Polska wyprawa, której celem było pierwsze w historii zimowe wejście na K2 zakończyła się niepowodzeniem. 5 marca kierownik ekipy Krzysztof Wielicki ogłosił, że z powodu fatalnej aury i bardzo niekorzystnych prognoz pogodowych na kolejne dni akcja została odwołana.
Członkowie ekspedycji w piątek wylądowali już w Islamabadzie, a w poniedziałek wrócą do Polski. Wcześniej w Pakistanie odbyła się jednak konferencja prasowa, na której głos zabrali przede wszystkim Wielicki oraz czołowy polski alpinista, Adam Bielecki.
Wielicki ogłosił, że jego zdaniem zimowe zdobycie K2 jest jak najbardziej możliwe i zapowiedział, że wierzy w ponowną próbę ataku. - Uważam, że jest to możliwe. Wierzę, że polska ekipa jeszcze tam wróci. Jesteśmy wojownikami, więc musimy to zrobić - ogłosił doświadczony i ceniony himalaista. Odniósł się także do sytuacji związanej z Denisem Urubko.
Przypomnijmy, że Urubko podjął decyzję o solowej próbie wejścia na K2 i wyszedł z obozu sam. Jego próba zakończyła się niepowodzeniem, a po powrocie do bazy, ze względu na nieporozumienia z resztą ekipy, zdecydował się na opuszczenie wyprawy.
Rosjanin z polskim paszportem tłumaczył później, że dla niego zima nie kończy się 20 marca, ale wraz z końcem lutego. Właśnie dlatego zdecydował się na samotny atak. - Nie znam nikogo na świecie, kto podąża jego filozofią... - skomentował krótko, lecz dosadnie, Wielicki.
Z kolei Bielecki dodał, że decyzja Urubki bardzo skomplikowała plany reszty ekipy. - Akcją w pojedynkę w ogóle nie wchodziła w grę. Atak szczytowy zakładał obecność moją i Denisa. W innym wypadku potrzeba by było dwóch okien pogodowych. Po jego wyjściu wszystko się mocno skomplikowało - podsumował 34-latek.
ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko: Była szansa na zdobycie szczytu K2
Mam wrażenie, że brak mu determinacji, którą miał Urubko. Dlatego ma tyle złości w sobie, że Denis miał dość balansowania między obozami, błędów Czytaj całość