Michał Leksiński: Bargiel rozegrał himalajskie szachy. Na wierzchołku K2 wylądował dron

Materiały prasowe / Marek Ogień/Salomon/Suunto / Na zdjęciu: Andrzej Bargiel
Materiały prasowe / Marek Ogień/Salomon/Suunto / Na zdjęciu: Andrzej Bargiel

Andrzej Bargiel w niedzielę dokonał historycznego wyczynu. Wszedł na szczyt K2 (8611 m n. p. m), skąd jako pierwszy człowiek na świecie zjechał na nartach. - Ta wyprawa była niezwykła - podkreśla Michał Leksiński.

W tym artykule dowiesz się o:

Misja Andrzeja Bargiela brzmiała nieprawdopodobnie. Już samo wejście na drugą co do wielkości górę na ziemi to wielki wyczyn, a co jeszcze zjechanie z niej na nartach. Tymczasem zakopiańczyk dokonał niemal niemożliwego. - Rzeczywiście może to tak wyglądać, natomiast trzeba wiedzieć, że Bargiel przez ostatni rok rozgrywał "strategiczne himalajskie szachy". Już rok temu pojawił się przecież na K2 z próbą zjazdu - zaznacza Michał Leksiński w rozmowie z "Polskim Radiem 24".

Niesamowity wyczyn nie mógłby dojść do skutku, gdyby nie ogrom pracy wykonany przez Bargiela. Powodzenie wyprawy pokazuje jednak, że było warto. - To na pewno wybitny i niezwykle utalentowany himalaista i skialpinista, a także świetny sportowiec pod kątem wydolnościowym. Być może na pierwszy rzut oka Andrzej zdobywa wielkie wysokości, przewyższenia i góry bez większego trudu, ale to wszystko jest okupione wielkim wysiłkiem i bardzo intensywnymi treningami - komentuje alpinista.

Wyprawa Andrzeja Bargiela na K2 była niezwykła. Oprócz wejścia na szczyt i zjazdu z niego na nartach jako pierwszy człowiek na świecie, mieliśmy ponadto do czynienia z ogromnym udziałem technologii. Bargielowi podczas podróży towarzyszył dron. - To chyba jedyny taki przypadek na świecie, ponieważ Bartek Bargiel "posadził" drona na wierzchołku K2. Sprzęt został zabrany przez Andrzeja. Miejmy nadzieję, że nagrany materiał będzie za jakiś czas dostępny - mówi Leksiński.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: FIS nie powinien mieć już pretensji

Technologia miała spory wpływ na powodzenie wyprawy. - Drony pomagały wyznaczać trasę i analizować ją. Technologia miała tutaj wielki udział. Mieliśmy mariaż: świetnie przygotowanej ekipy, strategicznie przygotowanego przedsięwzięcia, bardzo dobrze przygotowanego, wybitnego sportowca i jeszcze nowoczesnej technologii, która pozwalała na dokładną analizę i wytyczenie najwłaściwszej linii. Trzeba też pamiętać, że Andrzejowi intensywnie pomagał Janusz Gołąb. Suma tych elementów sprawiła, że mieliśmy do czynienia z historycznym dniem - dodaje Leksiński.

Komentarze (0)