Getty Images / Mount Everest

Tragedia na Mount Everest. Odnaleźli ciało wspinacza, drugi pozostaje zaginiony

Krzysztof Kaczmarczyk

Alpinizm jest piękny, ale zbiera także potężne żniwo. Niestety kolejne fatalne wiadomości dotarły spod najwyższego szczytu świata, czyli Mount Everest (8848 m n.p.m.).

"Ponad 100 godzin w strefie śmierci, charakteryzującej się brutalną pogodą, rozrzedzonym powietrzem i ujemnymi temperaturami. Bez jedzenia i wody" - taki komunikat pojawił się na profilu "Everest Today" na platformie X w czwartek, 16 maja.

Dotyczyło dwóch mongolskich alpinistów: Usukhjargala Tsedendamby i Prevsurena Lkhagvajava. We wpisie dodano, że szanse na odnalezienie ich żywych maleją.

Wspomniana dwójka ostatni raz kontaktowała się z bazą z obozu na wysokości 7900 m n.p.m. w niedzielę 12 maja. Od tego czasu nie było wiadomo, jaka jest sytuacja Mongołów.

Niestety w piątek 17 maja grupa Szerpów, która brała udział w poszukiwaniach, odnalazła ciało jednego z nich. "Dziś rano ratownicy odnaleźli ciało mongolskiego alpinisty Usukhjargala Tsedendamby (53 lat) w pobliżu południowego szczytu Mount Everest" - napisano na "Everest Today".

"Lakpa Sherpa, dyrektor wyprawy w 8K Expeditions, powiedział, że ​​ratownicy znaleźli ciało Usukhjargala Tsedendamby na wysokości około 8550 m" - poinformował serwis "The Himalayan". Według informacji przekazanych przez ratowników wspinacz spadł i utknął poniżej szczytu południowego.

Dalsze działania - dotyczące sprowadzenia ciała zmarłego wspinacza - zostaną przeprowadzone przez ratowników pod koniec sezonu wspinaczkowego.

Co z drugim z Mongołów? Losy Lkhagvajava nadal pozostają nieznane. Niestety trudno spodziewać się optymistycznego zakończenia tej historii. Dodajmy, że mężczyźni wspinali się bez przewodników i bez dodatkowego tlenu.

To kolejny wielki dramat w Himalajach w odstępie zaledwie kilku dni. W niedzielę bowiem na Makalu (8485 m n.p.m.) zginął 60-letni Francuz Johny Saliba.

Szczegóły na temat tej tragedii przekazał Bodhraj Bhandari, dyrektor zarządzający Snowy Horizon Treks and Expedition. Saliba miał umrzeć na wysokości ok. 8120 m n.p.m., podczas zejścia do obozu. - Skarżył się na chorobę wysokościową podczas ataku szczytowego - przyznał Bhandari, cytowany przez "The Himalayan".

Problemy zdrowotne złapały Francuza, gdy osiągnął 8350 m n.p.m.

Saliba był częścią 10-osobowej ekspedycji prowadzonej przez jego rodaka, Serge'a Brazina. Warto dodać, że podczas tego ataku szczyt zdobyła trójka Brazin, Francois Paul i Furdeni Sherpa.

Zobacz także:
Tragiczne wieści. Nie żyje 41-latek
Kolega zmarł na jego rękach, ale się nie załamał. Rusza na wyprawę, w której sam może stracić życie

< Przejdź na wp.pl