Justyna Kowalczyk: Dalej umieram, nogi nie podają

Łukasz Witczyk

Justyna Kowalczyk na siódmym miejscu ukończyła bieg stylem klasycznym na 10 kilometrów, który rozegrano w Davos. - Jeszcze długa droga przede mną - przekazała najlepsza polska biegaczka.

Justyna Kowalczyk bieg w Davos rozpoczęła w szybkim tempie. Na pierwszym punkcie kontrolnym, który umiejscowiony był na drugim kilometrze, Polka do Therese Johaug traciła niespełna pięć sekund, a Marit Bjoergen była od niej 3,5 sekundy szybsza. Kowalczyk na dystansie traciła do Norweżek, ale miała zapas nad goniącymi ją rywalkami.

Na półmetku rywalizacji Kowalczyk o 4 sekundy wyprzedzała Anna Haag i o 8 sekund Kerttu Niskanen. Na drugiej pięciokilometrowej pętli Finka biegła w szybszym tempie i wyprzedziła Szwedkę jednocześnie będąc najgroźniejszą rywalką Polki w walce o pierwsze podium w tym sezonie. Jeszcze na trzy kilometry przed metą Kowalczyk wyprzedzała Finkę o 10 sekund.

Jednak ostatnie kilometry to słabsza dyspozycja Kowalczyk. Najlepsza polska biegaczka wyraźnie opadła z sił i spadła na siódmą lokatę. Lepszy czas na mecie uzyskały od niej Niskanen, Haag, a także Sofia Bleckur i Heidi Weng. Poza zasięgiem były Johaug i Bjoergen. Po zawodach Kowalczyk za pośrednictwem Facebooka przekazała, że powodem straty pozycji na ostatnich kilometrach była jej obecna forma. - Jeszcze długa droga przede mną. Nic się nie stało. Umarłam po prostu. Dalej umieram :) Nartki ok, trasa ok. Nogi tylko nie podają - przyznała Polka.

< Przejdź na wp.pl