Artur Szpilka: To była walka na śmierć i życie. Wciąż żyję!

Piotr Jagiełło

Artru Szpilka wspomina walkę z Tomaszem Adamkiem, która była przełomową w jego karierze. Po zwycięstwie nad byłym mistrzem świata "Szpila" przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie trenuje pod okiem cenionego szkoleniowca Ronniego Shieldsa.

Kolejnym rywalem Szpilki będzie niebezpieczny Amir Mansour, a do tej konfrontacji dojdzie na początku przyszłego roku na gali Premier Boxing Champions w Stanach Zjednoczonych. Powinniśmy oczekiwać fajerwerków. 

- Czekam na walkę z Mansourem, zmierzymy się prawdopodobnie w styczniu lub lutym. To będzie dobry pojedynek dla fanów, wszyscy będą usatysfakcjonowani. Mamy podobne style, mocno bijemy, jesteśmy mańkutami. Czuję ekscytację! 

Kamieniem milowym w karierze "Szpili" było zwycięstwo nad Tomaszem Adamkiem. Po sukcesie na gali Polsat Boxing Night mańkut z Wieliczki postawił wszystko na jedną kartę i przeniósł się na stałe za Ocean. 

- Każda walka jest istotna, zwycięstwo nad Adamkiem oczywiście miało swoją wymowę, było największym sukcesem. Po tym triumfie wiele się zmieniło, przeniosłem się na stałe do Stanów Zjednoczonych, związałem się z Alem Haymonem. Wcześniej przegrałem przecież z Bryantem Jennigsem, dlatego potyczka z Adamkiem była jak rywalizacja na śmierć lub życie. Wciąż żyję! 

Szpilka na co dzień trenuje w Plex Gym w Houston pod okiem Ronniego Shieldsa, który współpracował m.in. z Mikiem Tysonem i Arturo Gattim. Amerykański trener stawia na agresywny boks, co odpowiada Polakowi. 

- Ronnie Shields jest najlepszy, kocham go. Codziennie ciężko pracujemy, trener chce zrobić ze mnie pięściarza ofensywnego, wcześniej boksowałem tylko defensywnie. Dla mnie to dobre rozwiązanie.

< Przejdź na wp.pl