W main evencie Knockout Boxing Night 34 we Wrocławiu mogliśmy być świadkami powrotu Mateusza Masternaka. Lokalny bohater w grudniu minionego roku doznał poważnej kontuzji w starciu o mistrzostwo świata z Brytyjczykiem Chrisem Billamem-Smithem. Polak, chociaż walczył wyśmienicie, po 7. rundzie był zmuszony zrezygnować z dalszej walki.
Wydawało się, że przerwa po tak pechowej kontuzji może potrwać nieco dłużej. Jednak Mateusz Masternak zdecydował się na powrót najszybciej, jak to tylko możliwe. Dlatego został największą gwiazdą kwietniowej gali we Wrocławiu. Jego rywalem na "przetarcie" był solidny Francuz Jean-Jacques Olivier.
Od pierwszych sekund dało zobaczyć, że Francuz nie przyjechał do Polski po wypłatę. Olivier wręcz rzucił się na Masternaka i starał się komponować serie ciosów. Te jednak nie robiły większego wrażenia na Polaku, który dobrze spisywał się w defensywie. Dopiero w ostatniej minucie tego starcia pokazał się z ofensywnej strony i dwukrotnie wstrząsnął rywalem.
Druga runda znów rozpoczęła się od ofensywy Oliviera. Szczególnie prawy sierpowy, który zatrzymał się na twarzy Polaka wyglądał bardzo niebezpiecznie. Masternak znów musiał być bardzo uważny w defensywie, ponieważ Francuz nie odpuszczał i nieustannie wywierał presję. Ostatnie sekundy to była prawdziwa ringowa wojna.
Jean-Jacques Olivier znów rzucił się na Polaka. Tym razem Mateusz Masternak dał się kilkukrotnie zaskoczyć i otrzymał kilka czystych ciosów. Po minucie jednak uspokoił sytuację i przeniósł walkę na środek ringu, gdzie lepiej czuł się walcząc na dystans. Kolejne rundy były bardzo podobne - Francuz szukał szans w eksplozywnych zrywach, a Masternak starał się schematycznie obijać rywala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Materla wylądował w szpitalu. Takiej wizyty się nie spodziewał
Od 7 rundy przewaga Polaka zaczynała być coraz bardziej znacząco. Francuz już nie miał takiej szybkości i kondycji, natomiast Masternak raz po raz trafiał mocnymi ciosami. To też była pierwsza runda, w której Francuz był w głębokiej defensywie i walczył o dotrwanie do gongu kończącego rundę.
Koniec walki jednak nastąpił już w 8. rundzie. Jean-Jacques Olivier był już wyraźnie rozbity i po tym jak padł na matę po prawym prostym, zrezygnował z dalszej walki. Co prawda, jeszcze wstał, ale postanowił się poddać. Masternak po raz kolejny pokazał, że niezwykle strategicznie podchodzi do swoich walk i efektownie rozpracował Francuza.
Dla Mateusza Masternaka była to już 48 wygrana w karierze. Polak chociaż od lat jest zaliczany do ścisłej czołówki wagi ciężkiej to jeszcze nigdy nie miał okazji zostać mistrzem świata. Do tej pory jego największym sukcesem był pas mistrza Europy EBU. Sobotni występ jednak pokazał, iż Masternak nie składa broni i ciągle marzy o zdobyciu tytułu mistrza świata.
Zobacz także: Kolejna potężna karta walk w Arabii Saudyjskiej
Zobacz także: Mike Tyson zaniepokoił fanów. Przykry obrazek