Newspix / Marcin Szymczyk / Na zdjęciu: Maciej Sulęcki

Maciej Sulęcki nie zgadza się z werdyktem. "Punktacja to był wielki żart"

Waldemar Ossowski

Maciej Sulęcki (26-1, 10 KO) po spokojnym obejrzeniu swojego pojedynku, nie zgadza się z werdyktem sędziów punktowych. Polak 28 kwietnia przegrał jednogłośną decyzją z Danielem Jacobsem (34-2, 29 KO).

"Striczu" wraz z trenerem Andrzejem Gmitrukiem powrócili już do Polski po dłuższym pobycie w Stanach Zjednoczonych. Dla Macieja Sulęckiego starcie z Jacobsem było największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze i według wielu ekspertów warszawianin zaprezentował się w Nowym Jorku z bardzo dobrej strony. 

Wysoki rezultat u sędziów na korzyść Daniela Jacobsa (115-112, 116-111, 117-110) to według Sulęckiego niedomówienie. - Obejrzałem walkę bardzo uważnie i muszę powiedzieć, że jej nie przegrałem. Punktacja to był wielki żart. Nawet kibice Jacobsa są tego zdania. Chcę rewanżu! - napisał polski pięściarz na Twitterze. 

Do pojedynku doprowadził słynny brytyjski promotor, Eddie Hearn. Po walce doszło jednak do skandalicznego zachowania organizatora, który nie zaprosił Sulęckiego na konferencję prasową, pomimo iż Polak był bohaterem głównego starcia gali transmitowanej w USA przez HBO.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 80. Andrzej Gmitruk: Polski boks doczeka się następcy Gołoty. Szpilka i Ugonoh wrócą do gry 

< Przejdź na wp.pl