Canal+ traci Premier League. Ekspert: Takie rozdrobnienie na rynku potrwa jakiś czas

Getty Images / Tony McArdle/Everton FC / Na zdjęciu: Phil Foden (z lewej) i Allan
Getty Images / Tony McArdle/Everton FC / Na zdjęciu: Phil Foden (z lewej) i Allan

Po ponad 20 latach Canal+ traci prawa do pokazywania Premier Leauge. Te przejmuje nowy gracz na polskim rynku - NENT Group. - To będzie ciekawy moment w rozwoju tych platform - komentuje w rozmowie z naszym serwisem profesor Arkadiusz Lewicki.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielkimi krokami zbliża się rewolucja wśród nadawców spotkań piłkarskich w Polsce. Na nasz rynek wchodzi NENT Group. Szwedzkie przedsiębiorstwo, stworzone zaledwie 3 lata temu, ma bardzo ambitne plany.

Już pół roku temu Skandynawowie przejęli prawa do pokazywania w naszym kraju Bundesligi. Teraz do oferty swojej platformy - Viaplay - dołożyli także Premier League. Umowa ma obowiązywać od sezonu 2022/2023 przez sześć lat.

To jednak nie koniec kontentu, którym NENT Group chce przyciągnąć do siebie klientów. W ich ofercie, poza wspomnianą Bundesligą, ma być także Formuła 1, Liga Europy, Liga Konferencji czy Copa America 2024.

ZOBACZ WIDEO: "To jedna z większych mafii!". UEFA pod ostrzałem byłego reprezentanta Polski

Sportowy Spotify?

Wejście na nasz rynek nowego gracza wśród kibiców budzi przede wszystkim dyskusję o tym, ile należy zakupić usług, by móc w spokoju cieszyć się futbolem. Prawami do polskiej Ekstraklasy wciąż bowiem dysponuje Canal+, Ligę Mistrzów pokazuje Polsat, Serie A Eleven, zaś hiszpańska La Liga należy w połowie do Eleven oraz Canal+.

- Takie rozdrobnienie pewnie potrwa przez jakiś czas - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty profesor Arkadiusz Lewicki, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego.

- To jest taki moment, gdy te platformy dopiero się budują. Pytanie jak to się rozwinie w ciągu najbliższych kilku lat. Są dwa scenariusze. Pierwszy, że rzeczywiście platformy będą kumulować kolejne prawa do poszczególnych lig i z 5-6 graczy zostanie 2 lub 3. Drugim rozwiązaniem jest to, że klienci, którzy mieliby kupować po kilka różnych platform, z części zrezygnują i także w sposób naturalny ten rynek powinien się ograniczyć do kilku wiodących nadawców - dodaje nasz rozmówca. Wskazuje przy tym przykład Spotify, który całkowicie zdominował rynek muzyczny.  - To bardzo ciekawy moment w rozwoju tych platform - podkreśla.

Czy jednak Viaplay może stać się na rynku transmisji sportowych tym, czym dla fanów muzyki jest Spotify?

- To jest bardzo proste pytanie. Kwestia ile mają pieniędzy, czy stać ich na to, by poegzystować rok czy dwa na minusie finansowym. Wydaje się bowiem, że zanim widz, przyzwyczajony do pewnych rozwiązań, przerzuci się na nowe platformy, może trochę czasu minąć - ocenia prof. Lewicki.

Jeden gigant już się przejechał

Wiadomo już, że dostęp do serwisu Viaplay w Polsce będzie kosztować 34 złote miesięcznie. Gdy poruszaliśmy ten temat w rozmowie z profesorem Lewickim w momencie, gdy NENT ogłaszało nabycie praw do Bundesligi, sugerował on, że na taką cenę polski kibic może "się obrazić". Teraz jednak oferta przygotowana dla osób, które zdecydują się wydać tę sumę, jest znacznie bogatsza.

- W tym momencie, jeżeli mamy zwiększony kontent, to siła rażenia takiej platformy jest większa. Oferuje klientowi dwie topowe ligi - mówi prof. Lewicki.

- Gdyby jeszcze udało się pozyskać hiszpańską i włoską to 34 złote na pewno przestanie być wysoką ceną. To jest jednak rynek dość zbójnicki. Pytanie, czy NENT wytrzyma obciążenia finansowe, które już musiało ponieść w związku z zakupem praw. Czy to się rzeczywiście przełoży na odpowiednią liczbę osób, które wykupią pakiet - dodaje.

A o sukces, na już ukształtowanym rynku, wcale nie musi być łatwo. Kilka lat temu przekonał się o tym Showmax, który wkroczył do naszego kraju z bardzo ambitnymi planami, chcąc rzucać wyzwanie Netflixowi i HBO. Szybko postawiono na współpracę z lokalnymi twórcami, jak Patryk Vega czy Wojciech Smarzowski. To Showmax odpowiadał za stworzenie m.in. Rojstu.

- Showmax wchodził na polski rynek z dość dużym hukiem. Przetrzymał rok i nagle się okazało, że nie udało im się pozyskać ani odpowiedniej liczby odbiorców, ani atrakcyjnego kontentu - wspomina prof. Lewicki.

- Sporo zależy też od początkowych promocji, obstawiam bowiem, że za chwilę pojawią się darmowe pierwsze miesiące czy promocje powiązane z czymś innym. Mogliśmy przecież, kupując chociażby telefon w Play'u, dostać Spotify'a. Pytanie, czy to wystarczy, by pozyskać klientów i ich utrzymać - kończy nasz rozmówca.

Czytaj także: 
"Jaka szkoda! La Roja była lepsza". Hiszpańskie media o porażce z Włochami
Włoskie media w euforii. "Magiczne noce trwają nadal"

Źródło artykułu: