Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

F1: Robert Kubica nie zaskoczył odejściem z Williamsa. "Można się było tego spodziewać"

Łukasz Kuczera

- Nadal jestem skoncentrowany na swojej robocie - powiedział Robert Kubica. Polak ogłosił odejście z Williamsa, ale zamierza dać z siebie wszystko w ostatnich wyścigach obecnego sezonu F1. Przyszłość Kubicy w F1 pozostaje za to sprawą otwartą.

Robert Kubica ogłosił odejście z Williamsa przy okazji Grand Prix Singapuru, a Claire Williams była wyraźnie zaskoczona decyzją polskiego kierowcy. Szefowa stajni z Grove nie ukrywała tego w rozmowach z dziennikarzami. Sam Kubica twierdzi, że nie był to zaskakujący ruch z jego strony.

- Można było się tego spodziewać. Każda decyzja ma swoje reakcje. To nie było tak, że sobie wyskoczyłem rano z łóżka i powiedziałem, że nie będę startować w Williamsie. Każdy ruch ma swoje konsekwencje, ale jesteśmy na tyle rozsądni, że nie było żadnych konsekwencji tej decyzji - powiedział Kubica w rozmowie z Eleven Sports.

Czytaj także: Kubica skomentował zainteresowanie ze strony Haasa

Kubica jest jednak 100 proc. profesjonalistą i mimo odejścia z Williamsa, zamierza nadal dawać z siebie wszystko za kierownicą. - To nie wpłynęło na postawę, na pewno z mojej strony. Nadal jestem skoncentrowany na swojej robocie. Jako zespół będziemy starali się wykonać najlepszą robotę w sześciu ostatnich wyścigach sezonu - dodał krakowianin.

34-latek nie chce się bawić w spekulacje dotyczące swojej przyszłości. Na pytanie, czy pogodzenie startów w innej serii z rolą kierowcy rezerwowego w F1 jest możliwe, odpowiedział, że "jeszcze się nad tym nie zastanawiał".

Czytaj także: Robert Kubica tryska dobrym humorem

- Chcę jeździć, ale to już powiedziałem. To nie jest spekulacja. Trzeba zebrać możliwości, jakie mogą się wydarzyć i na ich bazie zadecyduję, co jest najsensowniejsze dla mnie. Do tego dochodzą kolejne puzzle, które muszą się ułożyć. Wystarczy poczekać trochę - zaapelował Kubica.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada
 

< Przejdź na wp.pl