Ostatnie novum w wykonaniu Rosasportu

Michał Podlewski

Do rozpoczęcia sezonu ligowego pozostało niewiele czasu. Nic więc dziwnego, że kwestie organizacyjne w większości klubów są dopinane na ostatni guzik. Jak się jednak okazuje, najtrudniejsze zadanie rysuje się przed zawodnikami radomskiej Rosy. W dość krótkim czasie muszą na tyle zapoznać się z nową halą, żeby rzeczywiście stanowiła dla nich handicap w meczach, w których pełnić będą rolę gospodarzy.

Hala przy Zespole Szkół Ekonomicznych w Radomiu pamięta złote czasy radomskiej koszykówki. Nic więc dziwnego, że podczas memoriału Alfonsa Wicherka wielu fanów basketu uroniło łzę z powodu pożegnania się z nią koszykarzy Rosasportu. Wszak to właśnie na obiekcie przy ulicy Wernera powstawały podwaliny pod III-ligową drużynę, której sponsorem na początku XXI wieku został Roman Saczywko. Tutaj kibice śledzili team przeobrażający się z kopciuszka w II-ligowego potentata, który nieźle namieszał w ubiegłorocznych rozgrywkach. Wydaje się, że teraz hala nie będzie już świadkiem podobnych wydarzeń, a w najbliższym sezonie będzie jedynie miejscem treningów koszykarzy.

Przedstawiciele Polskiego Związku Koszykówki zweryfikowali halę Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Radomiu. Co więcej, przyznali, że gdyby Rosa grała w I lidze, nie byłoby najmniejszego problemu, by przy Narutowicza rozgrywać spotkania w roli gospodarza. - A z racji, że już teraz myślimy o awansie i grze na wyższym poziomie za rok, musimy przygotować się do występów właśnie na arenie naszych zmagań. Pomocną dłoń wyciągnęło do nas miasto i hala MOSiR-u jest już przystosowana do gry w koszykówkę - podkreśla właściciel Rosy Przemysław Saczywko.

Owe przystosowanie to przede wszystkim wyznaczenie linii boiska do koszykówki, bo tych w hali przy Narutowicza od wielu lat nie było. Co więcej, mogli w niej grać głównie siatkarze i siatkarki. Spory problem stanowiło podłoże, które znajduje się na hali. Głównie z myślą o siatkarzach położona została tam wykładzina typu MONDO, na temat której koszykarze nie wyrażają się zbyt pochlebnie. Piłka odbija się na niej znacznie gorzej niż na parkiecie. Wykładzina posiada jednak certyfikat Międzynarodowej Federacji Koszykówki FIBA. - Nawierzchnia wcale nie jest zła. W czasie swojej przygody z koszykówką widziałem już dużo gorsze - zauważa trener radomian Piotr Ignatowicz.

Plusem na pewno będzie fakt, że mecze Rosasportu na obiektach Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji będzie mogła obejrzeć o wiele większa ilość kibiców. Czy jednak choć w części będą oni potrafili odtworzyć niepowtarzalny klimat hali "Ekonomika"? To okaże się dopiero w trakcie sezonu 2009/10.

< Przejdź na wp.pl