Bulls przerwali serię Celtics, Antetokounmpo znów dominował

Getty Images / Michael Reaves / DeMar DeRozan
Getty Images / Michael Reaves / DeMar DeRozan

Dziewięć z rzędu i na tym koniec. Chicago Bulls przerwali serię Boston Celtics, aktualnie najlepszej drużyny w NBA. Kapitalnie w poniedziałek spisał się ponadto Giannis Antetokounmpo.

To był trzeci bezpośredni mecz tych drużyn w tym sezonie i co ciekawe, już drugie zwycięstwo Bulls. Drużyna z Wietrznego Miasta przy komplecie kibiców w hali United Center pokonała w poniedziałek Boston Celtics 121:107, odnosząc siódmy triumf w kampanii 2022/2023.

Gospodarze szanowali piłkę, popełnili tylko 11 strat. Trafili ponadto 51,7-proc. oddanych rzutów z pola i zdominowali strefę podkoszową (51-38 w zbiórkach). DeMar DeRozan rzucił 28 punktów i zebrał osiem piłek, a Zach LaVine dodał do dorobku Byków 22 "oczka".

Drużyna z Chicago w wielkim stylu podniosła się po czterech porażkach z rzędu. Zatrzymała Celtics, którzy przed tym spotkaniem mieli na swoim koncie serię dziewięciu zwycięstw, wciąż legitymują się ponadto najlepszym bilansem w NBA (13-4).

- To naprawdę cenny sukces - zaznaczał w rozmowie z mediami LaVine. - Przegraliśmy wiele spotkań z rzędu, a oni byli rozpędzeni, wygrywali mecz za meczem. Uważam, że tworzymy dobry zespół, ale wciąż się docieramy i musimy wyciągać wnioski z momentów, gdy gramy źle. Stać nas na dużo - dodawał rzucający obrońca Bulls.

ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to

Celtics przed czwartą porażką w sezonie nie uchronił nawet Jayson Tatum, autor 28 punktów, 11 zbiórek i siedmiu asyst. Jaylen Brown miał 25 "oczek" i zebrał siedem piłek, ale ten eksportowy duet Bostończyków popełnił też wspólnie dziewięć na 15 strat drużyny. Środkowy finalistów ubiegłego sezonu, Al Horford nie zdobył w poniedziałek nawet punktu (0/9 z gry, 0/7 za trzy).

Giannis Antetokounmpo zdominował wydarzenia na parkiecie. Grek potrzebował 35 minut, żeby zdobyć 37 punktów, siedem zbiórek oraz sześć asyst. Wykorzystał 16 na 24 oddane rzuty z pola, a jego Milwaukee Bucks pokonali Portland Trail Blazers 119:111, odnosząc już dwunaste zwycięstwo w nowym sezonie.

To był dziesiąty domowy mecz Bucks i dziewiąty sukces. Kluczowa okazała się trzecia kwarta, którą zawodnicy trenera Mike'a Budenholzera wygrali 30:18. - Uważam, że grał świetnie zarówno pod względem drużynowym, jak i indywidualnym - mówił o Antetokounmpo trener Bucks. - Dzieliliśmy się piłką, dobrze reagowaliśmy na defensywę rywali - dodawał Budenholzer.

Blazers byli w poniedziałek poważnie osłabieni. Kontuzjowany jest bowiem lider zespołu, Damian Lillard. Anfernee Simons robił wszystko, co mógł, żeby go zastąpić, uzbierał 29 "oczek", ale to nie wystarczyło.

Trener Golden State Warriors, Steve Kerr dał odpocząć swoim liderom, a zmiennicy nie dali pokonać New Orleans Pelicans. Drużyna z Luizjany u siebie rozbiła aktualnych mistrzów NBA 128:83. Brandon Ingram wywalczył 34 punkty, trafiając 12 na 19 oddanych rzutów z gry.

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Atlanta Hawks 114:102 (38:26, 26:33, 21:23, 29:20)
(Mitchell 29, Gerland 26, Osman 23 - Young 25, Okongwu 18, Griffin 17)

Indiana Pacers - Orlando Magic 123:102 (27:28, 27:17, 32:22, 37:35)
(Mathurin 22, McConnell 19, Haliburton 18, Brissett 18 - Wagner 20, Harris 18, Bamba 15)

Chicago Bulls - Boston Celtics 121:107 (28:23, 35:27, 32:29, 26:28)
(DeRozan 28, LaVine 22, Williams 17 - Tatum 28, Brown 25, Brogdon 23)

Milwaukee Bucks - Portland Trail Blazers 119:111 (30:32, 33:29, 30:18, 26:32)
(Antetokounmpo 37, Allen 17, Holiday 17, Lopez 14 - Simons 29, Grant 18, Hart 17)

Minnesota Timberwolves - Miami Heat 105:101 (30:33, 17:27, 37:19, 21:22)
(Towns 25, Edwards 22, McDaniels 18 - Lowry 21, Strus 19, Adebayo 17)

New Orleans Pelicans - Golden State Warriors 128:83 (35:16, 30:25, 32:24, 31:18)
(Ingram 34, Graham 19, McCollum 15 - Poole 26, Kuminga 18)

Oklahoma City Thunder - New York Knicks 119:129 (34:38, 24:31, 29:29, 32:31)
(Gilgeous-Alexander 30, Dort 24, Giddey 18 - Brunson 34, Randle 25, Barrett 25, Quickley 18)

Los Angeles Clippers - Utah Jazz 121:114 (34:24, 32:32, 22:37, 33:21)
(Powell 30, Jackson 27, Zubac 14 - Clarkson 26, Markkanen 25, Olynyk 19)

Czytaj także: Amerykanin nie ukrywa: Jestem jedną z gwiazd ligi [WYWIAD]
Sochan dostał w twarz. Winny temu Westbrook

Źródło artykułu: