MŚ: Po meczu Litwa-Kanada: Odrobiona strata siedemnastu punktów

Michał Fałkowski

Od dwóch zwycięstw rozpoczęli Mistrzostwa Świata koszykarze Litwy. W sobotę podopieczni Kęstutisa Kemzury pokonali pewnie Nową Zelandię, zaś w niedzielę okazali się lepsi od Kanady, choć jeszcze na początku trzeciej kwarty przegrywali różnicą siedemnastu oczek! Skuteczny finisz dał jednak naszym wschodnim sąsiadom szczęśliwe, dwupunktowe zwycięstwo.

Po punktach Joela Anthony’ego i Jermaine’a Andersona Kanada prowadziła w meczu z Litwą 56:39 i różnica siedemnastu punktów wydawała się właściwie nie do odrobienia. Tym bardziej, że do końca spotkania pozostawało zaledwie 15 minut drugiej połowy. Czterema punktami z rzędu sygnał do ataku dał jednak Tadas Klimavicius, a następnie Jonas Maciulis trafił za trzy i straty zmniejszyły się do jedenastu oczek.

- Poziom koszykówki na świecie staje się coraz bardziej wyrównany z każdym rokiem. Na mistrzostwach nie ma słabych zespołów, dlatego każdy mecz może dać ci zwycięstwo, ale również przynieść porażkę, gdy będziesz nieuważny - komentował spotkanie po ostatniej syrenie trener litewskiego zespołu, Kęstutis Kemzura.

Jego podopieczni jeszcze w trzeciej kwarcie odrobili większość strat i przed końcową kwartą tracili do rywala jedynie dwa oczka - 55:57. - Początek meczu mieliśmy wyśmienity. Prowadziliśmy już 20:7 czy 40:29... Niestety nie utrzymaliśmy koncentracji do samego końca, choć gdy Litwini nabrali wiatru w żagle, próbowaliśmy różnych sztuczek, by odzyskać kontrolę nad przebiegiem gry - wyznał opiekun kadry spod znaku Klonowego Liścia, Leo Rautins.

Czwartą kwartę trójką rozpoczął Tomas Delininkaitis i od tego momentu rozgorzała walka kosz za kosz. Na kolejne trafienie z dystansu (61:60), tym razem najskuteczniejszego w meczu Linasa Kleizy (18 punktów), odpowiedział wspomniany wcześniej Anderson (65:66). - To była niesamowita batalia. Kanada rozegrała fantastyczny mecz, a nam złapanie właściwego rytmu meczowego zajęło bardzo dużo czasu. Przestrzeliliśmy taką masę rzutów, że to po prostu coś niezwykłego. Na szczęście w końcówce nie trafiali również rywale i stąd nasze zwycięstwo - dodał Kemzura.

W momencie gdy punkty zdobył koszykarz Asseco Prokomu Gdynia, Denham Brown i na tablicy wyników pojawił się rezultat 70:68 dla Litwy, do końca meczu pozostawało 90 sekund. W tym czasie obie drużyny spudłowały siedem rzutów i wygrana graczy w biało-zielonych trykotach stała się faktem. - Zrobiliśmy wszystko, by to spotkanie wygrać. Niestety fortuna tym razem nie była po naszej stronie. Każdy kolejny mecz jest w naszym wykonaniu lepszy, więc wierzę, że jeszcze nie wszystko stracone - stwierdził Rautins.

< Przejdź na wp.pl