- Martell Webster jest świetnym zawodnikiem, który pasuje do naszego systemu gry. Wybraliśmy go do naszego zespołu, bo wierzymy, że nas wzmocni. Jeżeli tylko będzie się lepiej poruszał w ofensywnie, odważniej podnosił rękę po piłkę oraz częściej penetrował - będzie z niego świetny zawodnik, a nie jedynie strzelec z dystansu. Każdy zwycięstwo jest dobre, ale zdaję sobie sprawę, ze Kobe zagrał tylko pół kwarty, a Lakers próbowali różnych opcji i nie skupiali się na zwycięstwie dając szansę zawodnikom z ławki. My nadal jesteśmy młodym zespołem i ciągle się uczymy. Mamy zespół z potencjałem, który może przysporzyć wielu kłopotów defensywom najlepszych drużyn ligi. Brakuje nam doświadczenia w NBA, dlatego będzie dużo wzlotów oraz upadków w nadchodzącym sezonie, ale traktujemy to jako ten pierwszy, od którego wszystko zaczynamy od nowa. Będziemy więksi, silniejsi, wyżsi oraz szybsi w tym sezonie - i tego wszystkiego potrzebujemy - powiedział Kurt Rambis, trener Minnesoty Timberwolves.
- Minnesota była świetna, my jakbyśmy wrócili z wakacji. Ludzie chcieli by grał Kobe, ale uznaliśmy, że nie jest gotowy. Przestrzeliliśmy 9 z 18 z rzutów wolnych w drugiej połowie, a to nie jest typowe, zwłaszcza na poziomie NBA. Jeżeli tych punktów się nie zdobywa to na pewno przegrywa się mecz. Mieliśmy już raz zagrać w Europie, kilka lat temu, ale to wówczas przytrafił się 11 września. Szkoda, że przyjechaliśmy tu tym razem i zagraliśmy tak słabo. Uważam, że świetnie jest grać w Europie. Myślę, że to dobry pokaz basketu w Europie. W Wielkiej Brytanii trzeba nad popracować nad promocją koszykówki, może Igrzyska Olimpijskie w tym pomogą? Mam nadzieję, że nasz występ w Barcelonie będzie lepszy. Będzie więcej presji na Pau (Gasolu), podczas gry Kobe będzie miał trochę spokoju. Mimo wszystko, dużo z tego meczu wynieśliśmy. Lamar zagrał świetnie, podczas gry Minnesota miała wielu świetnych zawodników w swoim zespole - stwierdził Phil Jackson, trener LA Lakers.
-Wychowałem się za granicą i NBA miało na mnie duży wpływ, dlatego cieszę się, że osobiście mogę teraz promować koszykówkę. Miałem te poczucie obowiązku, by wyjść na te kilka minut i zagrać, chociaż nie powinienem z powodu kontuzji, z którymi się jeszcze nie uporałem. Chciałem wstać i grać kiedy słyszałem fanów, ale lód na dłoni oraz kolanie po prostu mi na to nie pozwalały. Trener Rambis mocno mnie ścisnął po meczu i podziękował za nie-granie (śmiech). Szczerze mówiąc, to był kolejny trening dla nas przed sezonem, element przygotowania, a zarazem skupienie nad wykonaniem konkretnej pracy, aby być gotowym na sezon. Czuję się może w 60 procentach sprawny, choć podczas Finałów NBA w lecie moje urazy były bardzo, ale to bardzo bolesne. Pau jest podekscytowany meczem w Barcelonie, bo wraca do domu. Do domu, jako dwukrotny mistrz NBA! Uwielbiam oglądać futbol tak bardzo, jak koszykówkę. Może kilka osób zasmucę tymi słowami, ale kocham Chelsea i to jest mój zespół, jeżeli chodzi o piłkę nożną - dodał Kobe Bryant.
Dla SportoweFakty.pl Robert Błaszczak.