Korie Lucious mógł nie zagrać ze Stelmetem

Piotr Dobrowolski

Pomimo porażki i przedziwnego meczu w Zielonej Górze, Rosa pozostawiła dobre wrażenie, pokazując dużą waleczność. Najwięcej punktów zdobył dla radomian Korie Lucious, który mógł... w ogóle nie zagrać.

Spotkanie pomiędzy Stelmetem Zielona Góra a Rosą Radom miało niezwykły przebieg. Rozpoczęło się od wysokiego prowadzenia mistrzów Polski po pierwszej kwarcie. W kolejnych dziesięciu minutach przyjezdni nieznacznie zmniejszyli stratę, zaś po trzeciej części gospodarze wygrywali różnicą już dwudziestu jeden "oczek". W czwartej odsłonie podopieczni Wojciecha Kamińskiego zaczęli ponownie "gonić" wynik, by ostatecznie przegrać zaledwie 89:91.

- Ciężko ocenić ten mecz, bo pełno w nim było zwrotów akcji. Rozpoczął się od dominacji Stelmetu, ale gdy w czwartej kwarcie trener Mihailo Uvalin wprowadził na parkiet rezerwowych, dając odpocząć podstawowym zawodnikom, coś w ich grze się "zacięło". Trzeba przyznać, że dzięki temu odrobiliśmy prawie wszystkie straty. Mieliśmy więc w tym starciu swoje lepsze i gorsze momenty. Z jednej strony wynik jest dobry, bo przegraliśmy zaledwie dwoma punktami, ale z drugiej trzeba pamiętać o tym, jak rzeczywiście wyglądał - podkreśla Michał Wolczyk, rzecznik prasowy Rosy.

Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy Lucious zagra ze Stelmetem
Najlepszym strzelcem radomskiej drużyny w tym pojedynku był Korie Lucious. Amerykanin zdobył 24 "oczka", choć w ogóle... w Zielonej Górze mógł się nie pojawić! Otóż na kilka dni przed sobotnim spotkaniem zaatakowała go grypa jelitowa. Nie wsiadł więc do autokaru odjeżdżającego w piątek i istniało prawdopodobieństwo, iż w ogóle w hali CRS-u się nie pojawi. Ostatecznie dopiero w sobotę wraz z prezesem Przemysławem Saczywko, który robił wszystko, aby Lucious zagrał, oraz Damianem Jeszke dotarł do Winnego Grodu. Nie wszedł dobrze w mecz, popełniając 4 straty w ciągu niespełna trzech minut. Potem było już dużo lepiej.

Do zdobyczy punktowej Amerykanin dołożył 6 zbiórek i 4 asysty. Trzeba jednak podkreślić, że ostatecznie oddał przeciwnikom aż 8 piłek. Od kilku tygodni 24-latek notuje zwyżkę formy, regularnie zaliczając się do grona najlepszych strzelców swojej ekipy. To dobrze wróży przed najbliższymi, niezwykle ważnymi dla Rosy spotkaniami ze Śląskiem i Asseco, a więc rywalami, z którymi radomianie będą toczyć walkę o wejście do pierwszej "szóstki" po sezonie zasadniczym.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

< Przejdź na wp.pl