Świetny Gortat nie pomógł Wizards

Patryk Pankowiak

Washington Wizards znów zawiedli swoich kibiców. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Marcin Gortat, ale drużyna ze stolicy Stanów Zjednoczonych mimo wszystko uległa Toronto Raptors 93:103.

Washington Wizards ostatniego tygodnia rozgrywek nie zaliczą do najbardziej udanych. Minimalna porażka w Memphis z tamtejszymi Grizzlies, a następnie pamiętna klęska z Houston Rockets (gdzie rzutem na wagę zwycięstwa popisał się James Harden) sprawiła, że stołeczni koniecznie potrzebowali zwycięstwa, które z powrotem sprowadziłoby ich na właściwe tory.

Szansa na przełamanie niekorzystnego pasma nadarzyła się już w pierwszej serii spotkań po Weekendzie Gwiazd. Podopieczni Randy'ego Wittmana po raz kolejny w tym sezonie nie sprostali jednak wyzwaniu i ponieśli już trzecią kolejną porażkę. Ta sprawiła, że w ligowej hierarchii spadli na szóstą lokatę. Lepsi od drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych okazali się tym razem przyjezdni z Kanady.

Toronto Raptors przyjechali do Waszyngtonu napędzeni dwoma ostatnimi sukcesami, a ich przewaga na parkiecie zarysowała się już w drugiej kwarcie. Kluczowa okazała się trzecia partia, wygrana przez przyjezdnych 29:21. Miejscowi z Verizon Center w ostatniej odsłonie nie byli już w stanie odrobić kilkunastu punktów straty, a przewaga Dinozaurów w pewnym momencie sięgnęła nawet dwudziestu "oczek" (98:78 na niespełna 8 minut do końca meczu). W bezpośrednich pojedynkach obu ekip, Raptors triumfowali już po raz trzeci.

Jeden z najlepszych występów w tym sezonie zanotował natomiast Marcin Gortat. Polak w niewiele ponad 30 minut trafił 8 na 11 rzutów z gry oraz 2 na 5 z linii rzutów wolnych. Świeżo upieczony jubilat 8 ze swoich 18 punktów wywalczył w trzeciej kwarcie, a na swoim koncie zapisał również 11 zbiórek (w tym 6 ofensywnych) oraz 4 asysty i 2 straty. Dobry występ 30-latka nie pomógł jednak Wizards w pokonaniu Raptors.

We wtorkowym spotkaniu gospodarzom zabrakło przede wszystkim punktów Bradleya Beala. Młody obwodowy uzbierał bowiem zaledwie 9 "oczek", chybiając aż 8 z 10 oddanych prób. 22 punkty i 7 asyst miał autor najlepszego wsadu podczas tegorocznego konkursu Sprite Slam Dunk John Wall, a 17 "oczek" dorzucił Nene Hilario. Czarodzieje jako zespół nie grzeszyli również skutecznością, zaledwie - 4/15 zza łuku. Co ciekawe, aż dwoma faulami technicznymi w tym spotkaniu ukarany został Randy Wittman - "wyleciał" z boiska na 4 minuty i 39 sekund przed ostatnią syreną.

Katem Wizards okazał się Kyle Lowry, autor 24 punktów. Po 14 dorzuciło jeszcze aż trzech graczy: DeMar DeRozan, Greivis Vasquez i Amir Johnson. Raptors pokonując stołecznych, wygrali już trzeci mecz z rzędu, a 29 w sezonie 2013/2014, dzięki czemu plasują się na trzeciej lokacie w Konferencji Wschodniej. - Po prostu wszyscy się skoncentrowali. Każdy mecz bez wyjątku od tego dnia jest szczególny, jeśli chcemy zrobić coś wyjątkowego. Nie możemy odpuszczać żadnych nocy. Te trzydzieści spotkań będzie wielkich i musimy zacząć już teraz - mówił w kontekście przyszłości swojej drużyny, uczestnik All-Star Game 2014 - DeMar DeRozan.

Washington Wizards - Toronto Raptors 93:103 (27:27, 22:28, 21:29, 23:19)

(Wall 22, Gortat 18, Nene 17 - Lowry 24, Vasquez 14, Johnson 14, DeRozan 14)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

< Przejdź na wp.pl