Tony Lee: Cieszy mnie sukces zespołu, a nie indywidualne osiągnięcia

Jarosław Galewski

Koszykarze Sportino Inowrocław po raz kolejny pokazali, że są nieobliczalnym zespołem. Tym razem ekipa beniaminka PLK pokonała na wyjeździe przeżywający poważne problemy zespół Atlasa Stali Ostrów. Jednym z bohaterów tego meczu był zdobywca 23 punktów, Tony Lee.

- Kluczem do zwycięstwa była nasza postawa. Wyszliśmy na parkiet i od samego początku graliśmy bardzo twardo. Cały czas realizowaliśmy przedmeczowe założenia naszego trenera. Jesteśmy młodym i niedoświadczonym zespołem, ale kiedy gramy agresywnie stać nas na zwycięstwa. Najlepiej pokazuje to dzisiejszego spotkanie - mówił po meczu z Atlasem Stalą Ostrów, Tony Lee.

Amerykanin przyznaje, że on i jego koledzy doskonale rozpracowali drużynę Andrzeja Kowalczyka. - Wiedzieliśmy, że Ostrów posiada bardzo dobrą drużynę, w której występuje wielu zawodników o sporych umiejętnościach strzeleckich. Oni naprawdę potrafią świetnie rzucać. Jak już jednak powiedziałem, robiliśmy wszystko, żeby zagrać bardzo agresywnie. Staraliśmy się maksymalnie utrudniać rzuty naszym dzisiejszym rywalom. Obrona była w tym meczu bardzo ważna. Wiedzieliśmy, że do zwycięstwa konieczne jest zafunkcjonowanie wszystkich elementów, które przed momentem wymieniłem - dodał.

Lee przyznał, że jest zadowolony ze swojego piątkowego występu, ale jednocześnie zaznaczył, że nie czuje się bohaterem meczu w Ostrowie. - Oczywiście, że jestem zadowolony. Najbardziej cieszy mnie jednak sukces mojego zespołu, a nie indywidualne osiągnięcia. Rzeczywiście, moja gra była dzisiaj naprawdę świetna, ale, jak już wspomniałem, znacznie przyjemniejszy jest dla mnie końcowy sukces mojej drużyny - tłumaczy.

Jednym z liderów Sporino wierzy, że spotkanie z Atlasem będzie przełomowe dla jego drużyny. - Jestem przekonany, że po tym spotkaniu nasza drużyna zyska wiary w swojej możliwości. Jeżeli będziemy grać równie agresywnie w kolejnych spotkaniach, to z pewnością podtrzymamy zwycięską serię. Musimy tworzyć nadal prawdziwy zespół - mówi Amerykanin.

Przed tym sezonem Tony Lee zdecydował się na grę w Inowrocławiu i jak na razie nie żałuje tej decyzji. - Uznałem, że tutejsza drużyna jest bardzo dobra. Spory wpływ na moją decyzję mieli także ludzie pracujący w tym klubie. Zostałem otoczony świetną opieką i dlatego czuję się doskonale w Inowrocławiu - przyznaje Lee, który wierzy, że jego drużyna będzie w stanie pokrzyżować szyki głównym faworytom polskiej ligi. - Nie mogę zagwarantować niczego, ale jedno jest pewne. Będziemy robić wszystko i walczyć z całych sił, żeby znaleźć się w fazie playoff - wyznaje.

Amerykanin nie popada w nadmierny optymizm po piątkowym pojedynku z zespołem z Ostrowa i przyznaje, że jest wiele elementów, nad którymi jego drużyna musi nadal pracować. - Jesteśmy niedoświadczonym zespołem i to nie ulega żadnej wątpliwości. Musimy nadrabiać to agresywną grą, solidną defensywą i ambitną walką na tablicach. Przede wszystkim ciężka praca i agresywna obrona. To klucz do sukcesu - mówi Lee.

Zespół z Inowrocławia nie posiada zbyt szerokiej ławki rezerwowych. Tony Lee twierdzi, że nie stanowi to jednak żadnego problemu. - Nie sądzę, że jest to jakimkolwiek utrudnieniem. Każdy z nas jest pełen energii. W tej chwili gramy bardzo zespołową koszykówkę i każdy z ośmiu naszych koszykarzy gra niesłychanie efektywnie - zakończył.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl