John Turek: To był mój frustrujący występ w ataku
Center Rosy był jednym z najlepszych zawodników wysoko wygranego spotkania z beniaminkiem z Lublina. Po raz kolejny w tym sezonie uzyskał double-double, ale do swojej postawy w ataku miał spore uwagi.
W piątkowy wieczór Rosa bardzo łatwo "rozprawiła się" z Wikaną Startem, wygrywając różnicą aż dwudziestu pięciu punktów. Wydaje się, że zwycięstwo 75:50 przyszło radomianom swobodnie, ale John Turek przestrzega przed takim myśleniem. - To był trudny mecz do trzeciej kwarty. Wtedy nasza obrona "zaskoczyła", całkowicie zatrzymując rywali. Od razu przełożyła się na atak - podkreśla środkowy.
Beniaminek z Lublina nie potrafił zdobyć punktu przez... 12 minut! To prawdopodobnie jeden z rekordów w Tauron Basket Lidze. Gospodarze wygrali ten fragment 26:0, zdecydowanie udowadniając swoją wyższość nad mniej doświadczonym przeciwnikiem. - Faktycznie, ta seria była niezwykle imponująca. Zapewniła nam końcowy triumf - przyznaje 31-latek.
Amerykanin po raz kolejny w bieżącym sezonie zapisał na swoim koncie double-double: 13 punktów i 11 zbiórek. Zgarnął aż 8 piłek na bronionej tablicy. - W defensywie czułem się dobrze, zresztą jak cały nasz zespół. Świadczy o tym wynik - zatrzymaliśmy rywali na pięćdziesięciu "oczkach" - zwraca uwagę. Spore zastrzeżenia można mieć natomiast do skuteczności Johna Turka - trafił tylko 3 na 11 oddanych rzutów z gry. - To był dla mnie frustrujący występ, jeśli chodzi o ofensywę. Czuję, że zagrałem słabe zawody w tym elemencie - zdaje sobie sprawę.