Craig Williams powinien zagrać ze Śląskiem

Bartosz Półrolniczak 

Jedyny nominalny center w zespole Zbigniewa Pyszniaka bardzo szybko wyleczył uraz stawu skokowego i prawdopodobnie już w starciu z drużyną z Wrocławia pojawi się na parkiecie.

Dwa tygodnie temu Jezioro Tarnobrzeg nie dość, że pechowo przegrało z Wikaną Startem, to straciło w trzeciej kwarcie jednego z najważniejszych graczy. Craig Williams tak niefortunnie upadł na parkiet, że doznał urazu stawu skokowego. Paradoksalnie wielki cios dla ekipy z Podkarpacia wyszedł na jej korzyść, bo skazywana na klęskę drużyna wygrała w Dąbrowie Górniczej. Warto dodać, że uczyniła to bez żadnego klasycznego podkoszowego, bo kilka dni wcześniej z zespołem pożegnał się Danylo Kozlov.

Brak Williamsa w starciu ze WKS Śląskiem Wrocław sprawiłby, że tarnobrzeżanie byliby jednak bez żadnych szans. Podopieczni Emila Rajkovicia dysponują wieloma wysokimi i silnymi koszykarzami, co w kontekście walki z przeciwnikiem bez żadnego centra w praktyce oznaczałoby łatwą wygraną.

Jeziorowcy walkę jednak powinni podjąć, bo choć mierzący 206 cm Amerykanin kilka dni był całkowicie poza treningiem, to jak sam przyznał bardzo szybko odzyskuje pełną sprawność. 26-latek na pewno nie jest gotowy do walki na 100 procent, ale powinien w sobotę wystąpić. - Nie chciałbym deklarować i mówić, że zagram na pewno. Nie wiem jeszcze jaką decyzję podejmie trener, ale jest duża szansa, że będę mógł normalnie rywalizować - przyznaje Craig Williams.

Gracz co mecz daje swojemu zespołowi 15,8 punktu i 6,2 zbiórki. Niewątpliwie jest to w tym momencie jedyny gracz tarnobrzeżan, który może rywalizować jak równy z równym z Aleksandarem Mladenoviciem. - Bardzo szybko wraca do zdrowia i trenuje coraz lepiej. Jest szansa, że nam pomoże, ale nie będzie na pewno to robione kosztem zdrowia - mówi Zbigniew Pyszniak.

< Przejdź na wp.pl