- Walczyliśmy, staraliśmy się wygrać ten mecz - przyznaje wyraźnie niepocieszony Marek Łukomski, opiekun King Wilków Morskich Szczecin. Dla jego zespołu była to siódma porażka w tym sezonie.
- W Gdyni nikomu nie gra się łatwo. Chcieliśmy kontynuować naszą serię zwycięstw. Mieliśmy nakreślony plan, który przez większość meczu realizowaliśmy - dodaje Łukomski.
Szczecinianie do Gdyni przyjechali podbudowani trzema zwycięstwami z rzędu. Z Asseco swój plan realizowali do połowy trzeciej kwarty. Wówczas goście prowadzili różnicą siedmiu punktów i mieli szansę podwyższyć rezultat. Niewykorzystane szanse zemściły się jednak na podopiecznych Łukomskiego. Gdynianie w niecałą minutę trafili trzy trójki z rzędu i ponownie objęli prowadzenie!
- Kluczowym momentem spotkania były trzy trójki z rzędu w wykonaniu gospodarzy. Za łatwo pozwoliliśmy gospodarzom na rzuty z otwartych pozycji. Asseco odzyskało rytm gry i później trudno było nam ich powstrzymać. Wykorzystali to i nas skarcili - wyjaśnia Łukomski.
- Mieliśmy swoje okazje w tym spotkaniu. Pod koniec za łatwo gubiliśmy piłkę. Sami sobie odbieraliśmy szanse na odrobienie strat i wygranie tego spotkania - komentuje opiekun King Wilków Morskich.
Szczecinianie mieli ogromne problemy z powstrzymaniem Anthony'ego Hickeya, który zdobył 23 punkty i był najlepiej punktującym zawodnikiem meczu. Do swojego dorobku dołożył sześć zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty.
- Hickey mieszał, mieszał i wymieszał. Trzeba mu oddać, że zagrał świetne zawody. W sumie był jedynym koszykarzem, z którym sobie nie poradziliśmy - szczerze przyznaje Marek Łukomski.
[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]