W Bydgoszczy pękła setka! "Cała drużyna miała wkład w zwycięstwo"
Astoria Bydgoszcz przerwała serię porażek i w niedzielny wieczór pewnie pokonała zespół AZS-u AWF Mickiewicza-Romus Katowice 100:74. Pomimo tego pierwsza połowa, oraz kilka początkowych minut trzeciej odsłony, to okres bardzo wyrównanej gry.
Bydgoszczanie na półmetku spotkania prowadzili 50:42. Wydawało się wówczas, że w kolejnych fragmentach swoją przewagę będą już tylko powiększać, ale nic bardziej mylnego. Po zmianie stron katowiczanie zdołali bowiem doprowadzić nawet do remisu. - To w końcu mecz koszykówki i różne rzeczy się w ciągu niego dzieją. Trudno, abyśmy cały czas byli na fali wznoszącej. Czasem są momenty, w których nie idzie i coś trzeba po prostu zrobić - przyznał po spotkaniu trener Astorii, Konrad Kaźmierczyk.
Jego podopieczni wzięli się jednak do pracy i od stanu remisowego, po 58, zagrali bodajże najlepsze 13 minut w obecnym sezonie. Wynik tego fragmentu, czyli 42:16, mówi tak naprawdę sam za siebie. - Mnie najbardziej cieszy to, że cała drużyna miała wkład w to zwycięstwo, bo nawet ci, którzy weszli na sam koniec, na rozstrzygniętą już końcówkę, dawali dobrą energię - stwierdził 30-letni szkoleniowiec.
W obozie Astorii pięciu graczy zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy i tak naprawdę trudno jest kogoś z nich szczególnie wyróżnić. W oczy rzuca się dobry mecz Sebastiana Laydycha. Podkoszowy zagrał na słabszej skuteczności (4/12 z gry), ale za to miał 9 zbiórek i aż 4 bloki. - Bardzo cieszę się, że Sebastian dużo dał szczególnie w obronie. Zresztą praktycznie cały tydzień trenowaliśmy głównie ten aspekt, bo nawet w Warszawie nasz atak nie wyglądał aż tak źle. Forma jest różna. Każdy ma lepsze i słabsze momenty, tak więc cieszę się, że teraz zaczyna to funkcjonować.
Wygrana sprawiła, że Astoria przybliżyła się jeszcze bardziej do fazy play-off. W walce o ten cel tak naprawdę liczą się już tylko, poza bydgoszczanami, zespoły z Kłodzka i Radomia. Koszykarze z grodu nad Brdą cały czas mają jeszcze mecz zaległy, wobec czego już chyba tylko kataklizm w postaci samych porażek mógłby zabrać im awans do najlepszej ósemki I ligi. Choć Astorii pozostały jeszcze trzy mecze, sam trener przyznaje, że myśli o fazie play-off stale towarzyszą jego ekipie.
W kolejnym spotkaniu bydgoszczanie zmierzą się w Tychach z GKS-em. W pierwszej rundzie przegrali u siebie z tym rywalem po niesamowitym pościgu zaledwie dwoma punktami. Jeśli w Tychach by wygrali, a swój mecz przegra Zetkama lub UTH Rosa, już tam będą mogli świętować awans do najlepszej ósemki.