WP SportoweFakty / Na zdjęciu: kibice Anwilu Włocławek

Na taki Anwil czekali włocławscy kibice

Michał Wietrzycki

W środowy wieczór Anwil Włocławek pokonał Stelmet BC Zielona Góra 81:68 i śmiało można powiedzieć, że włocławscy kibice czekali na taki mecz w wykonaniu swojej drużyny. Zwycięstwo to sprawiło, że Rottweilery zajmują obecnie pierwsze miejsce w PLK.

Środowy hit Polskiej Ligi Koszykówki padł łupem Anwilu Włocławek i to Rottweilery zostały liderem ekstraklasy. Z trybun Hali Mistrzów spotkanie oglądało 3300 kibiców i trzeba przyznać, że atmosfera na tym spotkaniu była gorąca. Podopieczni Igora Milicicia po kilku nerwowych akcjach z początku spotkania zdołali się skoncentrować i zaczęli grać świetne zawody. Na uwagę zasługiwała przede wszystkim obrona gospodarzy - mistrzowie Polski do przerwy zdobyli zaledwie 30 punktów. 

- To jest jeden z tych meczów, jakie chcemy oglądać w play-off. To spotkanie jest dużym krokiem do przodu dla naszego zespołu, który musi uwierzyć, że jest w stanie grać na najwyższym poziomie, że ta praca którą wykonujemy codziennie na treningach, opłaca się. W większej części spotkania kontrolowaliśmy zbiórki w obronie i to pozwalało nam trzymać kontrolę nad meczem - mówił po meczu trener Anwilu.  

Chorwacki szkoleniowiec dodał jednak, że nie jest zadowolony ze zbyt dużej ilości strat zespołu. W najbliższą niedzielę Anwil zagra w Ostrowie Wielkopolskim z miejscową BM Slam Stalą, która znajduje się obecnie w rewelacyjnej formie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ratował życie piłkarza. Dramatyczne sceny z meczu 

- W tym spotkaniu mieliśmy aż 17 strat, co nie jest dobrym prognostykiem. W przyszłości nie możemy sobie na to pozwolić. W niedzielę gramy kolejny mecz w Ostrowie Wielkopolskim i będziemy chcieli zobaczyć, jak wyglądamy na tle mocnej drużyny, tym razem na wyjeździe - zakończył trener.

< Przejdź na wp.pl