Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: koszykarze Kinga Szczecin

Wilki zagryzły sopocian - play-off z Kingiem, ale bez Trefla!

Michał Żurawski

Były walka, emocje, łzy zwycięstwa i porażki, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. W meczu o wszystko dla Trefla Sopot i Kinga Szczecin lepsi okazali się ci drudzy, wygrywając 76:64 i to właśnie ekipa z Pomorza Zachodniego zagra w fazie play-off.

Spotkanie pomiędzy obydwoma zespołami było zapowiadane jako wydarzenie kolejki, ponieważ był to mecz o "być albo nie być" zarówno dla Trefla, jak i dla Kinga. Zwycięzca zapewniał sobie awans do fazy play-off, przegrany musiał oglądać się na inne drużyny i liczyć na korzystne wiadomości z pozostałych boisk. Nic więc dziwnego, że żaden z zespołów nie chciał pozostawić swojego losu w cudzych rękach.

Pierwsze minuty mogły zwiastować, że to koszykarze Trefla będą nadawać tonu boiskowym zdarzeniom, ale z biegiem czasu gracze Kinga również doszli do głosu. Mecz był pełen walki, zaciętości, co tylko podkreślało jego wagę. W ciągu zaledwie czterech kwart można było zaprzepaścić cały dorobek wypracowany w czasie sezonu.

Na przerwę koszykarze schodzili przy stanie 33:32 dla gospodarzy. Świetnie w pierwszej połowie prezentował się Obie Trotter, który jak na lidera zespołu przystało brał odpowiedzialność na siebie w kluczowych momentach. King miał natomiast w swoich szeregach Darrella Harrisa, będącego nie do powstrzymania w strefie podkoszowej. Wszystko więc miało rozstrzygnąć się w drugiej połowie.

Tę zdecydowanie lepiej rozpoczęli szczecinianie. Konsekwentnie kierowali oni swoje akcje pod kosz, wykorzystując wspomnianego wcześniej Harrisa, a swoje "trzy grosze" dołożył także Paweł Kikowski. W grze Trefla wyraźnie coś się zacięło, przez co w pewnym momencie przewaga Kinga w trzeciej kwarcie wynosiła nawet 10 punktów (53:43). 

ZOBACZ WIDEO Przed play-off Barcelona wrzuca wyższy bieg
 

Od początku czwartej kwarty koszykarze Trefla rzucili się do odrabiania strat. Na 7 minut przed końcem po celnym rzucie Filipa Dylewicza gospodarze przegrywali już jedynie dwoma punktami, ale chwilę później Carlos Medlock trafił dwukrotnie za trzy, a kolejne oczka dołożył Łukasz Diduszko, dzięki czemu przewaga Kinga osiągnęła rekordowe dwanaście punktów.

Ta przewaga była już zbyt duża do zniwelowania w tak krótkim odstępie czasu, dzięki czemu szczecinianie dowieźli to jakże cenne zwycięstwo do samego końca. Ostatecznie King pokonał Trefla 76:64 i zajął 7. miejsce po rundzie zasadniczej. Oznacza to, że w fazie play-off zmierzą się oni z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Trefla pomimo bardzo dobrego sezonu kończy go poza play-offami.

Trefl Sopot - King Szczecin 64:76 (21:16, 12:16, 16:23, 15:21)

Trefl: Trotter 20, Love 12, Karolak 9, Dylewicz 7, Śmigielski 6, Ł. Kolenda 6, Zack 2, Stefański 2, Kulka 0.

King: Harris 17, Medlock 13, Jogela 13, Paliukenas 11, Kikowski 10, Diduszko 8, Kowalczyk 2, Majcherek 2, Bartosz 0.

< Przejdź na wp.pl