Materiały prasowe / Krzysztof Cichomski, materiały prasowe King Szczecin / Na zdjęciu: Łukasz Diduszko

Efektowne zwycięstwa ich uśpiły. Nierówna forma Kinga Szczecin

Patryk Neumann

Koszykarze Kinga Szczecin efektownie rozpoczęli sezon Energa Basket Ligi. Dwa ostatnie spotkania już tak dobre nie były. Zespół, który chce poprawić zajęte w poprzednim sezonie siódme miejsce ma, nad czym pracować.

Przede wszystkim King musi ustabilizować formę, bo zwycięstwa przeplata porażkami. Efektowne wygrane ze Spójnią Stargard (95:64) i Rosą Radom (92:71) jakby uśpiły szczecińską drużynę. Minimalna porażka we Włocławku (82:86) również nie była powodem do niepokoju. Dopiero dwa ostatnie mecze z Legią Warszawa (70:75) i Miastem Szkła Krosno (74:66) pokazały, że do optymalnej dyspozycji daleko.

- Parę meczów wygraliśmy efektownie. Może to nas uśpiło. Może zmieniło się nasze podejście mentalne, co nie powinno mieć miejsca. Inne wyniki w ostatnich dniach pokazały, że to jest liga nieobliczalna. Musimy być skupieni na każdym meczu. Nie jest tak, że to samo przyjdzie. Po prostu musimy to wyszarpać - przyznał Łukasz Diduszko.

Skrzydłowy w sobotę zdobył 13 punktów w 18 minut. Był drugim strzelcem zespołu. W końcówce spotkania opuścił boisko za pięć przewinień. - Dobrze zaczęliśmy ten mecz. Poskutkowała rozmowa z trenerem - zaznaczył koszykarz Kinga. - Mieliśmy długą rozmowę na temat naszej gry. Zwłaszcza w ostatnich meczach. To zaowocowało dobrym początkiem. W drugiej połowie uszła z nas energia, którą prezentowaliśmy w pierwszej części. To jest nasz główny atut. Proste błędy i frustracja po faulach wytrąciła nas z rytmu - dodał.

- Trener stworzył drużynę tak, że agresja, energia to jest nasz główny atut. W drugiej połowie tego zabrakło. W Warszawie tym bardziej. Musimy to znowu w sobie znaleźć. To nie jest łatwa sytuacja, w jakiej aktualnie jesteśmy, ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Musimy znowu być razem. Skupić się na celu i wspomagać siebie oraz trenera Łukasza Bielę na treningu. To zaowocuje później, że wrócimy do naszej zespołowej, energicznej koszykówki - tłumaczył Łukasz Diduszko.

Przed Kingiem Szczecin w listopadzie jeszcze dwa wyjazdowe mecze - z MKS-em Dąbrowa Górnicza oraz GTK Gliwice. Ważne słowa drużynie przekazał trener Mindaugas Budzinauskas, który ma powrócić na Litwę na dalsze leczenie. - W zespole jest tak, jak w zegarku. Wystarczy, że coś się popsuje i cały zegar nie funkcjonuje. Rozmawialiśmy dużo z zawodnikami. Nie wystarczy mówić o wysokich celach. Trzeba na to bardzo mocno codziennie pracować żeby później mieć dobre wyniki. Tylko wtedy mamy szansę coś zrobić - powiedział szkoleniowiec Wilków.

ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem" 

< Przejdź na wp.pl