Materiały prasowe / Tomasz Gonsior / na zdjęciu: GKS Tychy

Koszykówka. Zacięta walka o ósemkę i o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Co do powiedzenia mają trenerzy?

Pamela Wrona

Pierwszoligowcom zostało zaledwie kilka meczów do końca sezonu zasadniczego. Zapowiada się walka do ostatniej kolejki zarówno o ósemkę, jak i utrzymanie. Co mówią trenerzy: Grudniewski, Radomski, Kloziński, Kierlewicz, Niedbalski i Jagiełka?

Pierwsza liga ma wiele scenariuszy

Już przed rozpoczęciem sezonu 2019/20 w kuluarach mówiło się o tym, że zaplecze ekstraklasy będzie niezwykle ciekawe i wyrównane. Ciężko było wskazać faworyta i przewidzieć układ tabeli, która po dwudziestu czterech kolejkach idealnie to wszystko odzwierciedla.

Za pretendentów uznawano przede wszystkim ubiegłorocznych brązowych medalistów STK Czarnych Słupsk oraz Biofarm Basket Poznań. Liderem tabeli jest w tej chwili wrocławskie WKK (bilans 16-5), a po piętach mocno depczą im Górnik Trans.eu Wałbrzych oraz podopieczni Mantasa Cesnauskisa (pierwsi legitymują się bilansem 15-5, a drudzy 15-7).

Pewni play-offów poza ekipami z Wrocławia, Słupska i Wałbrzycha, mogą być jeszcze Rawlplug Sokół Łańcut i z dużą dozą prawdopodobieństwa również Księżak Łowicz, jednak o kolejne miejsca będzie toczyć się zacięta walka do ostatniej kolejki. Największe szanse mają Miasto Szkła Krosno, Timeout Polonia Leszno, Pogoń Prudnik, GKS Tychy, a nawet Elektrobud-Investment Znicz Basket Pruszków, który w środę pokonał aktualnego lidera i wskoczył na siódme miejsce (poza Krosnem i Pruszkowem mającymi zaledwie o jedno zwycięstwo więcej, wszyscy mają po 9 zwycięstw i 12 porażek). W grze jest także Poznań, który traci tylko dwa punkty, sprawiając, że każdy scenariusz jest jak najbardziej możliwy i trudno cokolwiek kalkulować.

Bliżej końca tabeli przyszłe spotkania rozstrzygną kto pożegna się z pierwszą ligą. W tej chwili czerwona latarnia najbardziej świeci w Kołobrzegu. Tamtejsza Energa Kotwica ma na swoim koncie 6 zwycięstw i 15 porażek. Los może się jednak odwrócić, zwłaszcza, że jej sąsiedzi w tabeli Zetkama Doral Nysa Kłodzko oraz Weegree AZS Politechnika Opolska mają o jedno zwycięstwo więcej, a terminarz nikogo nie rozpieszcza.
  
Co do powiedzenia mają trenerzy? Sprawdź na następnej stronie

[nextpage]


Łukasz Grudniewski (Górnik Trans.eu Wałbrzych)

Trener wałbrzyskiego Górnika Łukasz Grudniewski nie kryje zadowolenia - Jesteśmy na pewno zadowoleni z pozycji. Założeniem było znaleźć się w pierwszej czwórce, a jesteśmy na podium. Bilans 15-5 zapewnia mi, jako trenerowi komfort i daje nam możliwość spokojnego przygotowania się do najważniejszej części sezonu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez 

Nigdy nie jest tak, że gra się równo przez cały sezon. Przychodzą słabsze momenty, szczególnie na przełomie stycznia i lutego, gdzie jest zmęczenie i zadyszka. Nie spotkałem zespołu, który przez 10 miesięcy prezentuje równą formę. Podchodzimy do tego z dużym dystansem. Pracujemy bardzo ciężko i przygotowujemy się pod kątem play-offów tak, żeby ta forma, a przede wszystkim zdrowie chłopaków nas nie zawiodło. Mamy szeroką rotację, jednak najważniejsze jest to żeby wszyscy byli w pełni sprawni, z optymalną formą i pewnością siebie, żeby byli do dyspozycji trenera. Pierwsza runda jest bardzo wymagająca, jest duża intensywność spotkań. Trzeba mieć do tego przygotowany zespół, żeby tą pierwszą rundę przejść. Nie będzie to łatwe, ponieważ liga jest tak wyrównana, że w tym sezonie wszystko się może wydarzyć - zauważa Łukasz Grudniewski.

[nextpage]

Tomasz Niedbalski (WKK Wrocław)

Powody do radości ma również Tomasz Niedbalski, szkoleniowiec WKK. Czy wygodnie im na fotelu lidera?

- Szczerze, nie patrzę na tabelę. Zaglądnąłem do niej po zakończeniu pierwszej rundy, ale wiem, że jesteśmy na pierwszym miejscu (śmiech). Co mam powiedzieć? Cieszę się chwilą. Nie kalkulujemy, nie wybiegamy w przyszłość. Wszystko przyjmujemy z pokorą i z zadowoleniem, bo wynik jest bardzo dobry.

Jesteśmy teraz w trochę trudnym momencie ze względu na U20 i kadrę 3x3. Kumulacja meczów plus zmęczenia i brak treningu z zespołem mogą dać się we znaki. Nie powiem, że utrzymamy to do końca – liga jest tak wyrównana, że możliwe są wszystkie scenariusze. Będziemy walczyć, a zdrowie będzie kluczowe - chciałbym żeby wszyscy byli zdrowi, a po wszystkich perypetiach kadrowo-młodzieżowych będziemy mogli przygotować się do fazy play-off.

Chciałbym wrócić do fundamentów, które przyniosły nam ten wynik, coś odświeżyć, a może przygotujemy jeszcze jakąś niespodziankę. Nie chcemy przegapiać akcji, które decydują o wyniku. Po prostu są momenty w meczach, których nie należy przeoczyć. Udaje nam się bronić tych sytuacji i wynosimy zwycięstwa z trudnych terenów i z tego po prostu jestem zadowolony - zdradza Tomasz Niedbalski. 

[nextpage]


Marcin Radomski (Miasto Szkła Krosno)

- Z dotychczasowego sezonu jestem średnio zadowolony, bo bilans 10-11 w klubie nikogo nie zadowala. Po takiej serii porażek, którą mieliśmy w drugiej rundzie trochę ciężko znaleźć coś na plus. Myślę, że takim największym plusem jest to, że drużyna się nie rozpadła i wspólnie robimy wszystko, aby ten kryzys był już za nami, żeby drużyna grała na miarę jej obecnego potencjału.

Na minus na pewno porażki z teoretycznie słabszymi rywalami. Za dużo tych wpadek było, za dużo razy powtarzał się podobny scenariusz, który prowadził do porażek. Wierzę, że to już za nami i do końca sezonu to się już nie powtórzy. Kluczowe będzie utrzymanie koncentracji na określonych zadaniach. Pokazaliśmy już nie raz, że gdy jesteśmy skoncentrowani, agresywni i gramy zespołowo to wygrywamy z każdym w tej lidze. Gdy tych rzeczy brakuje, to pokazaliśmy też, że nie możemy z każdym przegrać. Wierzę, że nastał taki czas dla mojego zespołu, gdzie jego siła będzie leżała w drużynie, bo w play-offach wygrywają tylko drużyny.

Po takiej czarnej serii przestałem się zastanawiać nad założeniami czy planami. Mamy być w play-off i to jest sprawa pierwszorzędna, ale w tym momencie osobiście nie wybiegam tak daleko – mnie interesuje tylko mecz z Kłodzkiem. Nie patrzę na tabelę, nie myślę z kim gramy za dwa tygodnie, tylko myślę o najbliższym meczu i tak będzie do ostatniej kolejki. A w play-off, jak już tam będziemy, możemy zrobić wszystko, a czas pokaże co to oznacza - przekonuje Marcin Radomski.

[nextpage]


Na zdjęciu: Andrzej Kierlewicz. fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Andrzej Kierlewicz (Elektrobud Investment Znicz Basket Pruszków)

- Po 3/4 sezonu uważam, że miejsce w którym jesteśmy jako zespół w pełni odzwierciedla nasze możliwości sportowe. Mamy 9 zwycięstw. Oczywiście 2 lub 3 zwycięstwa więcej były w naszym zasięgu, jednak mimo tego jestem zadowolony z osiągniętego wyniku. Mając na uwadze, że w pierwszej rundzie mieliśmy bardzo duże problemy zdrowotne i nie byliśmy w stanienie trenować w komplecie, a i rotacja meczowa była bardzo mocno zachwiana, to miejsce, które zajmowaliśmy dawało nadzieję, że jak drużyna będzie w całości, zaczniemy osiągać lepsze wyniki. W tej chwili oprócz niewielkich urazów, od dwóch spotkań byliśmy w stanie zagrać w prawie pełnym składzie i to na nadchodzące kolejki jest najważniejsze - abyśmy mogli wytrzymać ten sezon do końca bez kontuzji.

Założenia na ten sezon nie ulegają zmianie - chcemy bezpiecznego utrzymania się w pierwszej lidze i niekoniecznie chcemy z tym czekać do ostatniej kolejki. Zadowolony będę wówczas, gdy nasze miejsce w tabeli będzie wyższe niż nasze możliwości sportowe, a indywidualnie zawodnicy po tym sezonie będą mogli powiedzieć, że sezon w Pruszkowie nie był dla nich stracony, a ich umiejętności indywidualne w dalszym ciągu rozwijały się w naszym klubie - odpowiada Andrzej Kierlewicz.

[nextpage]

Marcin Kloziński (Biofarm Basket Poznań)

- W naszej obecnej sytuacji każde następne spotkanie będzie bardzo istotne. W środkowo-dolnej części tabeli jest bardzo ciasno, podobna odległość dzieli nas od miejsca premiowanego grą w play-offach, jak i od miejsca spadkowego. Myślę, że do ostatniej kolejki nikt się nie podda i walka na finiszu rozgrywek będzie pasjonująca dla kibiców - mówi Marcin Kloziński.

[nextpage]

Tomasz Jagiełka (GKS Tychy)

- To chyba najtrudniejszy mój sezon na tym szczeblu rozgrywek. Niestety, musimy się mierzyć z wieloma przeciwnościami losu w tych rozgrywkach. Począwszy od kontuzji pierwszego rozgrywającego -Kacpra Majki, przez chorobę jednego z liderów drużyny -Damiana Szymczaka, czy też niedocenianego przez wielu, ale dla mnie bardzo ważnego ogniwa w drużynie - Maksyma Kulona. To na pewno utrudnia prowadzenie zespołu, ale też nie tłumaczy. Naszym problemem na pewno jest nierówna forma. Pozostał niedosyt po wielu spotkaniach. Ale pomimo to wierzę w mój zespół i liczę, że zakończymy ten sezon jak prawdziwi mężczyźni.

W najbliższych pięciu meczach najważniejsze będzie zachowanie chłodnej głowy i konsekwencja. Mamy w swoim zespole doświadczonych zawodników i mam nadzieję, że to właśnie oni pociągną w górę za sobą pozostałą część drużyny.

Naszym celem przed sezonem było budowanie jakości graczy, a co za tym idzie zespołu z każdym treningiem, tygodniem czy meczem. Mamy wielu młodych zawodników, którzy nigdy dotąd nie odgrywali tak ważnej roli w swoich zespołach. Jeśli zespół idzie w górę z każdym tygodniem to o wynik można być spokojnym. Oczywiście, w dalszym ciągu naszym celem jest walka o play-off. W tej chwili szanse dla wielu zespołów są wyrównane i wszystko w naszych nogach i głowach - podsumowuje Tomasz Jagiełka.

W następnej części wypowiedzi innych szkoleniowców. 

Zobacz także: I liga. Niespodzianka we Wrocławiu. Elektrobud-Investment ZB Pruszków ograł osłabionego lidera  

Zobacz także: Metoda kija i marchewki w koszykarskich klubach. "Kontrakt sportowy jest umową starannego działania, a nie rezultatu"  

< Przejdź na wp.pl