WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Grzegorz Lato

Lato komentuje mecz z Albanią. "Zwycięzców się nie sądzi"

Bartłomiej Bukowski

Reprezentacja Polski, po falstarcie z Czechami, zwyciężyła swój pierwszy mecz pod wodzą Fernando Santosa. Grzegorz Lato jednak tonuje nastroje - Czy ten mecz mnie jakkolwiek uspokoił? No nie za bardzo - mówi.

To miały być łatwe i przyjemne eliminacje do Euro 2024 dla reprezentacji Polski. Tymczasem po pierwszym spotkaniu z Czechami (1:3), nastroje w kraju uległy radyklanej zmianie. Biało-Czerwoni, aby zatrzeć złe wrażenie, musieli wygrać w kolejnym starciu z Albanią. To też się udało, jednak sama gra naszej kadry pozostawiała wciąż wiele do życzenia.

- Czy ten mecz mnie jakkolwiek uspokoił? No nie za bardzo. Trzeba powiedzieć, że zdobyta przez nas bramka była przypadkowa, w sumie najważniejsze w tym wszystkim, że wygraliśmy - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Grzegorz Lato. - Mieliśmy okresy dobrej gry, ale były też takie okresy, gdy graliśmy na zasadzie "co z tym fantem zrobić" - dodaje. 

Były prezes PZPN zwraca także uwagę na wynik Czechów. Kolejne starcia wcale nie muszą być bowiem łatwiejsze. - Czesi zremisowali 0:0 w Mołdawii i jak się okazuje, z tą Mołdawią też może być ciężko, zwłaszcza u nich [kolejny mecz, 20.06, zagramy właśnie z Mołdawią w Kiszyniowie przyp. red.] Jeżeli jednak byśmy z tej grupy nie wyszli, to naprawdę nie ma o czym rozmawiać - podkreśla Lato.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego" 
- Jest jednak taka stara zasada piłkarska, że zwycięzców się nie sądzi. Trzeba też przyznać, że po tym początku w Czechach, który przespaliśmy, to było widać, że chcieliśmy ten mecz wygrać, walczyliśmy. Zobaczymy teraz, co będzie dalej - mówi 100-krotny reprezentant naszego kraju.

Zapytany o pozytywne postacie meczu z Albanią, Lato wskazuje przede wszystkim dwa nazwiska. 

- Naszym mocnym punktem w tej chwili jest na pewno Wojtek Szczęsny. Z Albanią dwa razy dobrze wybronił groźne uderzenia - zwraca uwagę.

- Bartosz Salamon z kolei wniósł spokój, był pewny siebie. Gdybyśmy tak od początku zagrali w Czechach, to byśmy tego meczu nie przegrali - twierdzi Lato. - Kamil Glik też ma już 35 lat. Nadchodzi okres, gdy trzeba będzie odmładzać tę reprezentację. Salamon mi się bardzo podobał. Duet Salamon-Bednarek może na dłużej zagościć w reprezentacji - dodaje Lato.

O tym czy tak będzie, przekonamy się jednak dopiero za 3 miesiące. Kolejne spotkanie Biało-Czerwoni rozegrają 20.06 z Mołdawią.  

Czytaj także:
"Praca na czarno i przemoc psychiczna". Szef PSG znów ma problemy
Miliony leżą na boisku. Ujawniamy, jaka premia czeka dla piłkarzy za awans do Euro 2024

< Przejdź na wp.pl