Materiały prasowe

Kadra wróciła w środku nocy do Polski. Zdziwienie na lotnisku

Mateusz Puka

Kto obserwował powrót reprezentacji Polski na Lotnisko Chopina mógł odnieść wrażenie, że nasza kadra awansowała na Euro przynajmniej do ćwierćfinału. Mimo porażki w fazie grupowej i późnej godziny na kadrowiczów czekało w Warszawie kilkuset kibiców.

Oglądaj Euro 2024 w Pilocie WP [reklama].
Pierwotnie reprezentacja Polski miała pojawić się na Lotnisku Chopina o godzinie 0.55. Ostatecznie wylot z Kolonii opóźnił się o ponad 70 minut, a podopieczni Michała Probierza pojawili się w hali przylotów dokładnie o godzinie 2.30. To nie zniechęciło jednak fanów, którzy bardzo licznie zjawili się w Warszawie, by owacyjnie powitać reprezentację po kolejnym przegranym turnieju. To był zapewne jeden z nielicznych przypadków, gdy mimo środka nocy, na warszawskim lotnisku cały czas był tłum ludzi i panował gwar. 

Pierwsi kibice zaczęli gromadzić się na terminalu tuż po północy, a z każdą minutą tłum gęstniał. Ostatecznie polskich piłkarzy przywitała grupa kilkuset kibiców, wśród których dużą część stanowiły dzieci. - W ogóle nie chce mi się spać. Marzyłem o spotkaniu moich idoli i namówiłem mamę na przyjazd na lotnisko. Na Euro najbardziej podobał mi się występ Kacpra Urbańskiego - mówił nam podekscytowany 9-letni Bartek.

Oczekiwanie na przylot reprezentacji co chwila przerywały intonowane przez zgromadzonych przyśpiewki. Co ciekawe, nastroje były na tyle optymistyczne, że nikomu nie przyszło do głowy nucić doskonale znane i nieco już obśmiewane "Polacy nic się nie stało". Zamiast tego fani co chwilę śpiewali "Jesteśmy z wami!".

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Bohater meczu z Francją? "Fantastycznie wszedł w buty Wojciecha Szczęsnego"
 

- Piłkarze zostawili serce na boisku, więc warto było tu przyjechać i w ten sposób im podziękować. Te mistrzostwa były fundamentem do budowania reprezentacji na lata, dlatego nie mam wątpliwości, że Michał Probierz powinien pozostać na stanowisku - mówił nam pan Wojtek, który zasłynął z tego, że niecały rok temu był jedynym kibicem, który postanowił powitać kadrowiczów Fernando Santosa po blamażu w Albanii. Tym razem jego optymizm podzielało więcej kibiców.

O atmosferze wokół kadry najlepiej może świadczyć to, że największą owację od fanów zgromadzonych na lotnisku otrzymał... trener reprezentacji Michał Probierz. Autografy najdłużej rozdawał z kolei obrońca Jakub Kiwior, który przecież kilka godzin wcześniej sprokurował rzut karny dla reprezentacji Francji, czym przyczynił się do tego, że nasza drużyna nie wygrała ostatniego meczu na tej imprezie. W nocy z wtorku na środę nikomu nie przyszło jednak do głowy, by wypominać mu ten błąd. 

- Takie przywitanie jest dla nas zupełnym zaskoczeniem. Nie spodziewaliśmy się niczego wielkiego. Wiemy, że nie zdobyliśmy tylu punktów, ile powinniśmy. Ja wciąż najbardziej żałuję meczu z Holandią, ale cieszę się, że z Francją pokazaliśmy wszystkim, że umiemy grać w piłkę. Po starciu z Ousmane Dembele od razu wiedziałem, że sędzia podyktuje karnego i nie liczyłem na zmianę decyzji. Dobrze, że zdołaliśmy strzelić choćby jedną bramkę - przyznał Kiwior. Obrońca Arsenalu tak długo rozdawał autografy, że mało brakowało, a kadra odjechałaby z lotniska bez niego. Ostatecznie o nieobecności piłkarza w autokarze, działaczom przypomnieli sami kibice, którzy krzykiem zareagowali na zamykające się drzwi pojazdu.

O godzinie 2.30 na Lotnisku Chopina reprezentację Polski przywitało kilkuset kibiców

Tradycyjnie już najbardziej obleganymi piłkarzami naszej reprezentacji byli Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Obaj rozdali kilkadziesiąt autografów, a chwilę później razem z innymi kolegami udali się do autokaru. W przeciwieństwie do wcześniejszych zgrupowań, tym razem zawodnicy nie otrzymali zgody na samodzielny powrót po meczu, a na lotnisku w Warszawie pojawiła się cała reprezentacja. Selekcjoner uznał, że fanom należy się właśnie taka forma podziękowania. Zawodnicy po przylocie udali się wspólnie do hotelu, a zgrupowanie oficjalnie zakończone zostanie dopiero w środę.

Mimo ostatniego miejsca w grupie i błyskawicznego odpadnięcia z mistrzostw Europy podczas przywitania naszej kadry nie dało się wyczuć złości, czy smutku. Wśród fanów i samych piłkarzy panował zadziwiający optymizm i wiara, że kolejne miesiące będą znacznie bardziej udane.

- W pięciu ostatnich meczach pokazaliśmy, że chcemy grać w piłkę i mam nadzieję, że z tej drogi nie zejdziemy. Już przed wyjazdem na Euro ustaliliśmy w drużynie, że bez względu na wynik wracamy razem do Warszawy, a trener nikogo nie musiał do tego zmuszać - komentował z kolei napastnik Karol Świderski.  

- Z perspektywy czasu możemy żałować, że trafiliśmy na tak silną grupę. Mimo wszystko chcieliśmy awansować i zdajemy sobie sprawę, że rozczarowaliśmy - podsumował z kolei trener Probierz.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Z Niemiec wracamy na czworaka
Niemcy zakpili z Lewandowskiego
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl