Sylwester Patejuk: Wygraliśmy, bo strzelaliśmy bramki

Ariel Brończyk

W 13. minucie spotkania Sylwester Patejuk z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki Gieksy. Można powiedzieć, że ta sytuacja ustawiła spotkanie, a 29-letni napastnik został małym bohaterem sobotniego widowiska.

Już w ubiegłym tygodniu Sylewester Patejuk rozegrał niezłe 45 minut w Wodzisławiu Śląskim. Tym razem szkoleniowiec gospodarzy Robert Kasperczyk postawił na wychowanka Hutnika Warszawy już od pierwszej minuty. - Zawsze liczę, że będę w pierwszej jedenastce. To nie jest tak, że pogodziłem się z rolą zmiennika. Jestem wdzięczny trenerowi za szansę, którą chyba wykorzystałem - mówi 29-letni napastnik.

Nasz bohater dodał jednak, że w drugiej połowie zabrakło mu sił i stąd został zmieniony przed upływem godziny gry. - W końcówce zabrakło mi już sił, bo nie gram regularnie - wyznaje Sylwester Patejuk.

4l2j2c.jpg
Już w Wodzisławiu Sylwester Patejuk pokazał się z dobrej strony


Choć GKS Katowice przegrał różnicą dwóch bramek, to drużyna z Górnego Śląska nie prezentowała się gorzej niż lider tabeli. - Gieksa potrafi grać piłką i przed meczem wiedzieliśmy doskonale o tym, że katowiczanie umieją utrzymać się przy futbolówce. Jednak to my strzelaliśmy bramki i wydaje mi się, że zasłużenie wygraliśmy - zastrzega wychowanek Hutnika Warszawa.

Górale współdzielą fotel lidera z Łódzkim Klubem Sportowym. Obie ekipy powiększyły swoją przewagę nad trzecim Piastem Gliwice do ośmiu oczek. - Walka będzie toczyć się do końca sezonu. Nie ważne czy to drużyny z dołu, czy z góry tabeli. Z każdym trzeba będzie wygrywać. Osiem punktów nad Piastem to tylko pozorna przewaga. Nikt przed nami się nie położy i awans musimy wywalczyć sami - kończy Sylwester Patejuk.

< Przejdź na wp.pl