Wraca Genkow, będą bramki?

Maciej Kmita

Napastnik Wisły Kraków, Cwetan Genkow wrócił do treningów z pełnymi obciążeniami i nic nie stoi na przeszkodzie, by wystąpił w niedzielnym spotkaniu 25. kolejki ekstraklasy z Lechią Gdańsk.

Bułgarski napastnik nie wystąpił w dwóch ostatnich meczach z powodu kontuzji, której nabawił się w spotkaniu z GKS-em Bełchatów. Bez niego Biała Gwiazda w pojedynkach ze Śląskiem Wrocław i Górnikiem Zabrze nie zdobyła ani jednej bramki, przegrywając dwa razy po 0:2. Co ciekawe, Wisła wiosną tylko w trzech meczach nie trafiła do siatki rywali i za każdym razem działo się to, kiedy Genkowa nie było na boisku. Oprócz dwóch ostatnich spotkań ligowych, również w pierwszym ćwierćfinale Pucharu Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała (0:1).

Trener Robert Maaskant jako zastępców Genkowa próbował najpierw Patryka Małeckiego, którego już w przerwie spotkania ze Śląskiem przesunął ze środku ataku na skrzydło, oraz Macieja Żurawskiego, który wystąpił w roli środkowego napastnika w drugiej połowie przy Oporowskiej oraz w pojedynku z Górnikiem. Ledwie kilkuminutową szansę dostał Andres Rios.

- Myślałem, że bez Cwetana będziemy potrafili grać tak samo, ale tak nie było. Nie udało się go zastąpić. Cwetan jest ważny dla drużyny i mówiłem tak nawet, kiedy nie strzelał goli. Z nim jesteśmy mocniejsi i pewniejsi siebie - tłumaczy Maaskant.

Powrót Genkowa i brak absencji innych ofensywnych zawodników oznacza, że w Gdańsku lider ekstraklasy wystąpi w optymalnym ustawieniu: Genkowa ze skrzydeł wspierać będą Małecki i Andraż Kirm.

< Przejdź na wp.pl