Dwa transfery - wystarczy do mistrzostwa Polski?

Artur Długosz

W zimowej przerwie między rozgrywkami z zespołu lidera T-Mobile Ekstraklasy żaden znaczący piłkarz nie odszedł. Wrocławianie swój skład wzmocnili natomiast dwoma zawodnikami. Czy wystarczy to, aby Śląsk mógł zdobyć mistrzostwo Polski po raz pierwszy od 1977 roku?

Już w najbliższy weekend rozgrywki wznowi T-Mobile Ekstraklasa. Na pierwszym miejscu w tabeli plasuje się wrocławski Śląsk, ale konkurencja nie śpi, co pokazuje choćby "gorący" transfer Legii Warszawa. Sprowadzenie Nacho Novo na naszym rynku musi budzić uznanie. - Muszę powiedzieć, że oczywiście z mojego puntu widzenia martwię się trochę o drużynę Śląska Wrocław, bo jeżeli ten zespół dokona jeszcze transferów, wzmocni się, to będzie piekielnie, piekielnie silnym dla nas przeciwnikiem. Mają tak dużo punktów, że naprawdę wyrastają w tej chwili na takiego głównego faworyta do mistrzowskiego tytułu - mówił jeszcze na początku grudnia ubiegłego roku Maciej Skorża, szkoleniowiec drużyny z Warszawy.

- Podejrzewam, że ta wiosna nie przyniesie dla Śląska jakiejś radykalnej obniżki formy - wręcz przeciwnie. W związku z tym mówię, że to jest przeciwnik, którego się bardzo obawiamy. Gdy ta drużyna jeszcze personalnie się wzmocni, a trener Lenczyk na pewno świetnie ją przygotuje, to może to być naprawdę twardy orzech do zgryzienia dla reszty drużyn
- dodawał.

Śląsk już zakończył okres przygotowawczy. Wicemistrzowie Polski trenowali w Spale i na Cyprze, a także rozegrali kilka wartościowych sparingów. Drużyna prowadzona przez Oresta Lenczyka dokonała także dwóch transferów. Wrocławianie pozyskali Patrika Mraza oraz Dalibora Stevanovicia. Mraza ostatecznie wykupiono z MSK Zilina. Jego umowa z WKS-em obowiązywać będzie do końca sezonu 2014/15.

Ten piłkarz ma 24 lata i może występować na pozycji lewego obrońcy lub pomocnika. W dotychczasowej karierze grał m.in. w Artmedii Petrzalka, MSK Zilina oraz młodzieżowych reprezentacjach Słowacji. Na koncie ma dwa tytuły mistrza swojego kraju oraz szereg występów w europejskich pucharach, m.in. w fazie grupowej Ligi Mistrzów. - Śląsk był bardzo zdeterminowany, by ściągnąć mnie już tej zimy. Czułem, że to odpowiednia pora, by zrobić krok do przodu. Chciałem zmienić nie tylko klub, ale także ligę. Rozgrywki w Polsce stoją na wyższym poziomie niż w moim ojczystym kraju. Przenosząc się tutaj, na dodatek do tak silnej drużyny jak Śląsk, chciałbym powalczyć o kolejne trofea - mówił Mraz po podpisaniu kontraktu z WKS-em.

Drugim pozyskanym przez wicemistrzów Polski piłkarzem jest Stevanović. To także zawodnik, który nie jest przysłowiowym "ogórkiem". Ma on 27 lat, pochodzi ze Słowenii i występuje na pozycji pomocnika. W przeszłości był zawodnikiem m.in. NK Domzale, Realu Sociedad San Sebastian, Deportivo Alaves i Vitesse Arnhem. Na koncie ma 16 meczów i jedną bramkę w hiszpańskiej Primera Division oraz 55 występów w holenderskiej Eredivisie, w której strzelił osiem goli. Jesienią bronił barw ukraińskiego Wołynia Łuck. Jest także reprezentantem swojego kraju. Dla Słowenii zagrał w szesnastu meczach, w których zdobył jedną bramkę. Był w 23-osobowej kadrze na mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2010 roku. Zawodnik podpisał ze Śląskiem 2,5-letni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

- Przy podejmowaniu decyzji kierowałem się również tym, że Śląsk to naprawdę dobra drużyna. Jej wyniki mówią same za siebie - w ubiegłym sezonie zespół zajął drugie miejsce, teraz jest liderem, a latem odpadł z Ligi Europejskiej dopiero w ostatniej fazie eliminacyjnej. Widać w tym wszystkim ambicję, by zbudować coś wielkiego, do tego jest nowy stadion pełen świetnych kibiców. Trudno było się oprzeć takiej ofercie - wyjaśniał drugi nowy nabytek Śląska.

Wydaje się, że obaj piłkarze sezon rozpoczną w podstawowym składzie Śląska. Mraz grać będzie zapewne na lewej stronie defensywy, a Stevanović w środku pola. Tu po raz kolejny swoim zmysłem trenerskim musiał się wykazać Orest Lenczyk, aby Stevanoviciowi znaleźć takie miejsce na boisku, aby mógł on współpracować z Sebastianem Milą. Obaj piłkarze grają bowiem teoretycznie na takiej samej pozycji. - Chcemy troszkę zmienić naszą grę. Tym bardziej po przyjściu Stevanovicia i Mraza. Mam nadzieję, że pierwszy krok zrobiliśmy. Wkomponowaliśmy ich, wszystko wskazuje na to, że w pierwszą jedenastkę - wyjaśnia doświadczony szkoleniowiec.

Ze swoich nowych piłkarzy trener Orest Lenczyk jest zadowolony. - Mecze mistrzowskie z pewnością zweryfikują na ile to jest aż tak pozytywne, ale ja sądzę, że udowadniają obydwaj, że bardzo chcą, a to jest bardzo istotne, aby dobrze zaaklimatyzować się, współpracować z partnerami. Widzę, że koledzy również doceniają ich możliwości - pokreślił trener zielono-biało-czerwonych.

Tyle jeżeli chodzi o wzmocnienia, bo na inne transfery się już nie zanosi. Wydawało się, że drużyna WKS-u osłabi się po tym, jak wszystkich zszokowała wiadomość, że kontrakt z zespołem Celtic Glasgow podpisał Jarosław Fojut. Przedstawiciele lidera szkockiej ekstraklasy poinformowali , że podpisali z obrońcą WKS-u umowę obowiązującą od lipca 2012. Celtic Glasgow miał taką możliwość, gdyż obecny kontrakt Jarosława Fojuta ze Śląskiem Wrocław wygasa w czerwcu. W myśl obowiązujących przepisów zawodnik może podpisać umowę z nowym klubem na pół roku przed wygaśnięciem starej.

- Od dawna rozmawialiśmy z Jarkiem na temat przedłużenia kontraktu. Przedstawiliśmy mu bardzo dobrą jak na polskie warunki propozycję. Oferty takiego klubu jak Celtic nie byliśmy jednak w stanie przebić i jeszcze pewnie długo nie będziemy. Oprócz finansów na decyzję Jarka z pewnością wypłynęły również kwestie sportowe. W końcu Celtic to zespół regularnie grający w europejskich pucharach - wyjaśniał Piotr Waśniewski, prezes aktualnego lidera T-Mobile Ekstraklasy.

Krążyły pogłoski, że "Jeff" do szkockiego zespołu odejdzie latem. Tak się jednak nie stało i w pełni uczestniczył on we wszystkich przygotowaniach WKS-u. To właśnie Fojut w sparingach rozegrał najwięcej minut ze wszystkich innych piłkarzy. Sami koledzy z zespołu rozumieją, dlaczego ich kolega z drużyny zdecydował się na taki transfer. - Szkoda, że Jarek od nas odejdzie, ale bez wątpienia to dla niego ogromna szansa. Celtic to klub z najwyższej półki i chyba każdy piłkarz marzy, by kiedyś zagrać w takiej drużynie - wyjaśniał Mila.

Do tej pory Fojut wystąpił w 59 meczach klubu z Wrocławia, w których zdobył dwa gole. Z WKS-em wywalczył Puchar Ekstraklasy oraz wicemistrzostwo Polski. - Uważam, że gra w Celticu to są bramy do jeszcze wyższego futbolu. Nic nie ujmując oczywiście Śląskowi to jeszcze troszeczkę klubowi na pewno brakuje do poziomu Celticu. Śląsk idzie wielkimi, wielkimi krokami do przodu i kto wie, jak będzie w przyszłości - komentuje sam piłkarz.

Jeżeli chodzi o zimowe okienko transferowe to wrocławianie pozbyli się także kilku mniej znaczących zawodników, jak choćby Tomasza Szewczuka i Krzysztofa Żukowskiego. Nowych klubów szukają sobie też Marek Gancarczyk i Antoni Łukasiewicz. Nic Śląskowi nie wyszło natomiast z chęci pozyskania Tomasza Cywki, który zdecydował się na pozostanie w Anglii.

Czy dwaj pozyskani zimą piłkarze podniosą jakość Śląska? Wydaje się, że tak. Różnicę może zrobić zwłaszcza Stevanović, który już w sparingach pokazał, że wie o co chodzi w futbolu. Obawy trenera Legii, Macieja Skorży mogą okazać się więc uzasadnione. Wszystko jednak zweryfikuje boisko, a także... mecz pomiędzy Śląskiem a Legią. Ten odbędzie się już 26 lutego we Wrocławiu.

< Przejdź na wp.pl