Władimir Dwaliszwili: Wciąż wierzymy w mistrzostwo
Polonia Warszawa po słabym meczu zremisowała przy Łazienkowskiej z Legią. - Dla obu drużyn ten wynik był rozczarowaniem - nie ma wątpliwości Władimir Dwaliszwili.
Czarne Koszule do derbów stolicy przystępowały podbudowane zwycięstwem w poniedziałkowym meczu z Jagiellonią, a starcie z rywalem zza miedzy miało być kolejnym etapem pogoni za pozycją lidera. Podopiecznym Jacka Zielińskiego w ofensywie zabrakło jednak argumentów, by postraszyć Wojskowych, gospodarze z kolei nie mogli znaleźć skutecznej recepty na sforsowanie solidnej zapory obronnej Polonistów.
- Na pewno walczyliśmy o zwycięstwo, a końcowe rozstrzygnięcie rozczarowało zarówno nas, jak i Legię - przyznaje Dwaliszwili, który po raz kolejny był jednym z najjaśniejszych punktów w zespole Czarnych Koszul. Pozyskany zimą Gruzin był aktywny, często angażował się w indywidualne pojedynki z obrońcami rywali, bez wsparcia kolegów zagrożenia w polu karnym gospodarzy stworzyć nie był jednak w stanie.
Po końcowym gwizdku Dwaliszwili ubolewał nad tym, że jego drużynie nie udało się wywieźć z trudnego terenu kompletu punktów, jego zespół kompletnie jednak na to nie zasłużył. Poloniści szybko zostali wyleczeni przez Legię z marzeń o strzeleniu gola i już po kilkunastu minutach postanowili skupić się na grze obronnej, a ich jedynym pomysłem na atak były długie piłki posyłane w kierunku Gruzina i Edgara Caniego. - Co poradzić, przyszło nam walczyć na bardzo trudnym terenie. Generalnie żaden z zespołów nie był lepszy, gra była wyrównana - wyjaśnia Dwaliszwili.
Z sześciu czołowych drużyn T-Mobile Ekstraklasy w weekend swój mecz wygrał tylko Śląsk, Polonia wciąż zajmuje więc czwartą lokatę z pięcioma oczkami straty do lidera. Do końca sezonu pozostało osiem kolejek, a zespół Czarnych Koszul zmarnował znakomitą okazję do tego, by zmniejszyć różnicę punktową dzielącą ich od pierwszego miejsca.
W tym roku Polonia z pięciu spotkań wygrała tylko dwa, aż siedem ligowych ekip wypracowało sobie dorobek lepszy. Zespół Zielińskiego gra przeciętnie, Dwaliszwili nie traci jednak wiary w to, że jego drużyna włączy się do rywalizacji o mistrzostwo Polski. Wszak zaraz po podpisaniu kontraktu ze stołecznym klubem deklarował, że przybył na Konwiktorską, bo interesuje go tylko gra o najwyższe cele. - Mamy jeszcze osiem meczów i nadal walczymy o tytuł. Wierzę, że się uda - kończy Gruzin.