Telenowela Edgara Caniego

Kamil Kołsut

Edgar Cani wraca na Konwiktorską. Albańczyk po raz pierwszy od czasu letniej dezercji stanie przed szansą zaprezentowania swoich umiejętności na oczach kibiców Czarnych Koszul.

23-letni napastnik ze stolicy zawinął się w momencie, gdy rozpoczęło się zamieszanie związane z przekształceniami własnościowymi w stołecznym klubie. W klubie czekano na niego dobrych kilkanaście tygodni, podczas których Albańczyk ćwiczył z indywidualnym trenerem i starał się rozwiązać kontrakt z Polonią. Zajęcia z zespołem Cani wznowił na początku poprzedniego tygodnia i już kilka dni później wystąpił w meczu derbowym z Legią.

- Skończyła się telenowela z udziałem Władimira Dwaliszwiliego, a zaczęła się Caniego - śmieje się trener stołecznego zespołu, Piotr Stokowiec. Gruzin bardzo długo był bohaterem mediów, które dzień w dzień zaskakiwały nowymi informacjami na temat jego piłkarskiej przyszłości. Nazwisko Dwaliszwiliego łączone było między innymi ze Śląskiem Wrocław, Legią Warszawa, Jagiellonią Białystok i Zorią Ługańsk, jego karta ostatecznie wykupiona została przez nowego właściciela Polonii, Ireneusza Króla.

Edgar Cani znów zagra przy Konwiktorskiej
Ledwo co problem Gruzina udało się rozwiązać, a już pojawił się następny. Cani do drużyny wrócił, jak gdyby nigdy nic, co spotkało się z nieprzychylnymi opiniami innych Polonistów. Trener oraz sam zawodnik zapewniają jednak, że teraz jest już wszystko w porządku, a stosunki Albańczyka z resztą zespołu stały się wzorowe.

- Nie da się ukryć, że ze strony drużyny dochodziły jakieś wypowiedzi na temat Edgara, ale tego już nie ma. Poradziliśmy sobie z tym i wszystko wyjaśniliśmy - zapewnia Stokowiec. - Powrót Caniego do składu to moja decyzja. Gdyby nie był dobrym zawodnikiem, to nie zawracalibyśmy sobie nim głowy. Liczę na niego i na jego pracę. Różnie to się toczyło, ale odkreśliliśmy wszystko grubą kreską. Edgar jest potrzebny tej drużynie i pasuje do naszego stylu gry. To chłopak rozwojowy i perspektywiczny, a jeśli popełnił jakieś błędy, to na pewno będzie chciał je naprawić.

Szkoleniowiec Czarnych Koszul zaprzecza jednocześnie, aby ze strony właściciela były jakiekolwiek naciski dotyczące desygnowania Albańczyka do gry w pierwszym składzie. Podobne zabiegi miałby zwiększyć szanse na znalezienie w przerwie zimowej dla suto opłacanego Caniego nowego pracodawcy. - Nie ma żadnego ciśnienia, aby grał - ucina z miejsca Stokowiec. Przeciwko Widzewowi napastnik powinien wejść na boisko z ławki rezerwowych.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl