Prezes Górnika Zabrze wybrał Roberta Warzychę kosztem Waldemara Fornalika
W wyścigu o fotel trenera Górnika Zabrze liczyło się od początku trzech kandydatów. Obok Roberta Warzychy pod uwagę brani byli Waldemar Fornalik i Jan Urban. Rozmowy podjęto z dwoma z nich.
- Mogę powiedzieć, że było trzech kluczowych kandydatów. Z jednym z nich - obok Roberta Warzychy - nawet rozmawiałem. Nie brakowało szkoleniowców, którzy sami się zgłaszali. Nie będzie nadużyciem jeśli powiem, że mimo trudnej sytuacji finansowo-organizacyjnej, która przedstawiana jest w mediach wszyscy trenerzy pozostający dziś bez pracy chcieli pracować w Górniku Zabrze - mówi Zbigniew Waśkiewicz, prezes śląskiego klubu.
- Nazwiska nie zdradzę, bo trener mógłby mieć do mnie o to pretensje. Mogę tylko przyznać, że był to kandydat bardzo poważny. Podjęliśmy rozmowy, a druga strona bez większych oporów do nich przystąpiła. Kiedy wymienialiśmy się jednak poglądami na temat swojej wizji budowy Górnika, nie czułem, że ta wizja nas łączy. Trener wysuwał swoje propozycje, niektóre bardzo ciekawe, ale nie były zbieżne z naszą polityką. Po prostu nie było "chemii" - wyjaśnia sternik zabrzańskiego klubu.
- Fakt, że trener Warzycha pracował w USA był dla mnie ważnym atutem. W tamtejszym futbolu nacisk kładzie się na pracę z młodzieżą. Nie tylko na to, żeby wziąć pieniądze i kupić gotowego zawodnika z innego klubu. Tam stale pracuje się nad tym, żeby robić postępy. Każdy dzień ma przynosić widoczne efekty. Chcemy, żeby w Górniku było podobnie - puentuje prezes 14-krotnego mistrza Polski.