Kamil Kiereś: Wstyd i kompromitacja
O ile trener Piasta tryskał radością po meczu z PGE GKS-em, o tyle nie można powiedzieć tego o szkoleniowcu tych drugich. Gdy jednak przegrywa się 0:5, to ciężko o powody do zadowolenia...
Brunatni wyglądali w Gliwicach, jakby nie zależało im na awansie do kolejnej rundy Pucharu Polski. Zaprzecza to jeden trener bełchatowian. - W poprzednich rundach Pucharu Polski graliśmy wyjazdowe mecze, które kosztowały nas dużo zaangażowania i chcieliśmy zaprezentować w tych spotkaniach odpowiednią jakość. Pokazaliśmy w minionych spotkaniach, że zależy nam na awansie, bo zawsze grał w miarę silny skład. I z podobnym nastawieniem przyjechaliśmy do Gliwic. Wystawiłem praktycznie najsilniejszą jedenastkę, dlatego też jestem mocno zaskoczony. Dziwią mnie rozmiary porażki... - kręcił głową po porażce 0:5 z Piastem Gliwice Kamil Kiereś, szkoleniowiec PGE GKS-u Bełchatów.
W Bełchatowie zdają sobie sprawę z tego, że do wszystkiego muszą dochodzić ciężką i systematyczną pracą. - Zawsze powtarzam moim zawodnikom, że my jako drużyna musimy do wielkości dochodzić pracą. Tyle że z meczu na mecz. Punkty, które do tej pory zdobyliśmy w ekstraklasie były ciężko wypracowane, głównie dzięki temu, że byliśmy zdyscyplinowanym zespołem. Jako cała drużyna dobrze radziliśmy sobie w defensywie, ale była też jakoś w ofensywie. Po spotkaniu z Piastem nie mogę tego powiedzieć. Gdy do przerwy przegrywa się 0:3, to można powiedzieć, że nie dojechaliśmy na ten mecz. Nie odbieraliśmy piłek, nie mieliśmy nic do powiedzenia w grze ofensywnej, notowaliśmy mnóstwo strat i złych podań - irytował się trener biało-zielono-czarnych.
Co można powiedzieć w szatni drużynie, która po pierwszych 45 minutach przegrywa 0:3 i nie widać w jej grze szans na poprawę? - W przerwie próbowaliśmy się zdopingować, aby po zmianie stron zmienić oblicze tego pojedynku. Mieliśmy szukać bramki na 1:3 i próbować atakować dalej oraz zaprezentować się zdecydowanie lepiej w drugiej odsłonie. I mimo jakiś tam chęci, było to poza naszym zasięgiem. Jest to wstyd i kompromitacja - nie owijał w bawełnę 40-latek.