Kazimierz Moskal znów uderza w sędziów. "Albo jest spalony, albo go nie ma"
- Jeśli jest spalony, to jest spalony! Po to są przepisy, żeby ich przestrzegać - mówi [tag=18311]Kazimierz Moskal[/tag], którego Wisła Kraków znów została skrzywdzona przez sędziego w meczu z Legią Warszawa.
W niedzielnym meczu 35. kolejki T-ME Biała Gwiazda przegrała z Legią w Warszawie po golu Jakuba Rzeźniczaka, który zamienił na bramkę dośrodkowanie Tomasza Brzyskiego z rzutu wolnego. Problem w tym, że Michał Buchalik nie mógł interweniować przy strzale "Rzeźnika", ponieważ zablokował go będący na spalonym Marek Saganowski.
To zdarzenie umknęło sędziom, ale to trzeci błąd arbitra na korzyść Legii w trzecim kolejnym spotkaniu Wisły z Wojskowymi. W jesiennym meczu w Krakowie Orlando Sa dał mistrzom Polski prowadzenie z wyraźnego spalonego, a w pierwszym wiosennym pojedynku w Warszawie Michał Żyro wpisał się na listę strzelców po zagraniu piłki ręką.
- Tak samo drażni mnie to "promowanie gry ofensywnej" i stosowanie przywilejów w tym kierunku. Jeśli jest spalony, to jest spalony! Po to są przepisy, żeby ich przestrzegać. To nas boli - kontynuuje opiekun Białej Gwiazdy, dodając: - Tak jak się mówi o zawodniku, który robi różnicę albo o bramkarzu, który wybroni sytuację nie do obronienia, to po to są sędziowie, żeby w kluczowych momentach podejmowali prawidłowe decyzje.
Interwencja polskiego zawodnika doceniona:
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.