Pierwsza sędziowska wpadka. Na własne życzenie?

Michał Piegza

Już przed meczem sporo kontrowersji wzbudziła obsada sędziowska w meczu Ruchu z Górnikiem. Jak się okazało prowadzący zawody arbiter popełnił poważny błąd, który zadecydował o porażce Niebieskich.

Delegowanie do sędziowana meczu Ruchu Chorzów z Górnikiem Łęczna pochodzącego ze Stalowej Woli Mariusza Złotka już przed spotkaniem wywoływało dyskusje wśród gospodarzy. Przypomnijmy, że w linii prostej Łęczną od Stalowej Woli dzieli niespełna 100 kilometrów.

Jak się okazało, obawy chorzowian nie były bezpodstawne. Arbiter popełnił w meczu kilka błędów. W 79. minucie Ruchowi należał się rzut karny po faulu na Marku Zieńczuku. Sędzia jednak, ku zaskoczeniu wielu, "wyciągnął" akcję przed pole karne. - Byłem bardzo blisko tej sytuacji i byłem pewny, że faul był w polu karnym - stwierdził Kamil Mazek. - Panowie sędziowie zarzekali się, że mieli rację - na gorąco po meczu komentował zdarzenie Waldemar Fornalik.

W końcówce pojedynku nie wytrzymał Łukasz Surma, który kilkadziesiąt metrów biegł do arbitra, mając do Mariusza Złotka pretensje o odgwizdanie faulu w ataku Mazka na Leandro. Ostatecznie doświadczony pomocnik otrzymał żółtą kartkę.

Górnik w Chorzowie wygrał, bo potrafił bezwzględnie wykorzystać błędy Niebieskich. Jednak rysą pozostanie osoba sędziego. Do takich sytuacji nie powinno dochodzić w ekstraklasie.

< Przejdź na wp.pl