Maciej Wilusz: Jesteśmy źli na siebie

Dominik Polesiński

Wyjazdowe popisy Korony Kielce dobiegły końca. Na podlaskiej ziemi podopieczni Marcina Brosza musieli uznać wyższość Jagiellonii. - Nie musiało tak być - żałował obrońca Maciej Wilusz.

- Pierwsza wyjazdowa porażka prędzej czy później by przyszła, ale z Jagiellonią śmiało mogliśmy zapunktować. Przespaliśmy początek, a później całe spotkanie trzeba było gonić. Walczyliśmy o odrobienie strat i mimo wszystko mieliśmy w planach wygraną. Nie udało się nawet zremisować i jesteśmy źli na siebie. Wiemy jednak, że w drugiej połowie robiliśmy co mogliśmy by odwrócić losy meczu - ocenił spotkanie na gorąco Maciej Wilusz.

Michał Probierz na konferencji prasowej zachwycał się nad urodą akcji jego podopiecznych, po której padł gol. Defensor Korony Kielce widział całą sytuację zupełnie inaczej. - Jakby nie patrzeć straciliśmy dość przypadkową bramkę i to w nieoczekiwanym momencie. 

 - W drugiej połowie biliśmy trochę głową w mur. Jagiellonia Białystok dobrze się broniła. Mieliśmy wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, ale okazji było bardzo mało. Kilka udało się stworzyć, ale w pewnych momentach powinniśmy lepiej się zachować. Nic nie chciało wpaść i jedziemy do domu z niedosytem - zakończył stoper z Kielc.

< Przejdź na wp.pl