/ PAP/Maciej Kulczyński

Niedosyt trenerów we Wrocławiu. Tadeusz Pawłowski: Za dużo pudłowaliśmy

Sebastian Szczytkowski

Trenerzy Śląska Wrocław i Pogoni Szczecin czuli niedosyt po bezbramkowym remisie na zakończenie soboty w Ekstraklasie. Michniewicz nie cieszył się z wyniku, ale docenił liczbę sytuacji podbramkowych.

Dla Pogoni Szczecin remis we Wrocławiu jest małym przełamaniem po dwóch porażkach, ale zarazem oddala ją od czołówki w Ekstraklasie. Stworzyła sobie więcej sytuacji niż w pojedynkach z Legią i Lechem, ale nadal nie grała tak, by ktokolwiek złożył ręce do oklasków. Czesław Michniewicz podkreślił jednak progres.

- Z mojej perspektywy tempo rywalizacji było dobre. Nikogo nie interesował dziś punkt - zapewnił Michniewicz. - Mieliśmy dobre momenty gry, ale również trochę szczęścia, gdy Śląsk trafił w słupek naszej bramki. Żałuję, że tak się skończyło, ale jest jakiś progres, a mecz choć bezbramkowy, mógł się podobać. W każdym kolejnym spotkaniu od wyjazdu na Legię stwarzamy więcej sytuacji strzeleckich. Trzeba zaakceptować remis, choć wielka szkoda, że tak się skończyło.

Sytuacja Pogoni nie jest dobra, ale co dopiero mają powiedzieć sympatycy Śląska Wrocław, którzy czekają na zwycięstwo swoich pupili od dziewięciu kolejek. Drużyna z południowego-zachodu Polski pozostaje w strefie spadkowej Ekstraklasy.

- Pojedynek z Pogonią był wyrównany. Chcieliśmy wygrać, dlatego próbowaliśmy atakować - opowiadał Tadeusz Pawłowski, trener Śląska. - Kluczowym momentem było uderzenie w słupek, które nie dało nam prowadzenia. Oddaliśmy 16 strzałów, ale za dużo niecelnych. Pogoń mogła nas skontrować w każdym momencie. Remis jest zasłużony, ponieważ żadna drużyna nie była na tyle dobra, żeby wygrać.

< Przejdź na wp.pl