Materiały prasowe / Piłka nożna

Dwa sezony w jednym - niecodzienne zasady rywalizacji 17-latków

Szymon Mierzyński

Takie zasady w futbolu to kuriozum, z którym mamy do czynienia bardzo rzadko. Juniorzy młodsi w Polsce od jakiegoś czasu rozgrywają w ciągu jednego roku aż dwa sezony.

Polski Związek Piłki Nożnej reformuje rozgrywki młodzieżowe, dążąc do podwyższenia poziomu, a przede wszystkim bardziej wyrównanej rywalizacji - by drużyny, które zdecydowanie wybijają się w swoich województwach, nie gromiły co tydzień słabszych rywali z regionu, ale mierzyły się z równymi sobie.

Właśnie dlatego całkowicie scentralizowano rozgrywki juniorów starszych (od przyszłego sezonu zamiast dwóch grup - zachodniej i wschodniej - pozostanie tylko jedna) i podobny kierunek, choć na nieco mniejszą skalę obrano w rywalizacji juniorów młodszych.

Liga podzielona jest na cztery makroregiony. W każdym z nich rywalizuje osiem zespołów, które rozgrywają po czternaście spotkań (z każdym rywalem mierzą się dwukrotnie - raz u siebie i raz na wyjeździe). Czternaście kolejek to jednak za mało, by rozłożyć je na cały rok kalendarzowy. Uznano zatem, że w ciągu dwunastu miesięcy rozgrywane będą aż dwa sezony. Tu właśnie dochodzimy do kuriozum. Mistrz Polski wyłaniany jest bowiem tylko w co drugim cyklu (wiosną). Jesienią zespoły walczą jedynie o utrzymanie (dwa najgorsze spadają do ligi wojewódzkiej, a ich miejsce zajmują ekipy, które wywalczą awans), by w kolejnej rundzie móc się bić już także o mistrzostwo.

- Jeśli ktoś plasuje się w czołówce, to w końcówce jesieni nie ma tak naprawdę o co grać. Plus jest natomiast taki, że na tym etapie można wystawiać nieco młodszych zawodników i zapewniać im ogranie. Przed reformą było tak, że jesienią wszyscy walczyli na szczeblu wojewódzkim, a ci, którym udawało się awansować, w rundzie wiosennej bili się o mistrzostwo Polski - mówi WP SportoweFakty dyrektor sportowy Warty Poznań, Arkadiusz Miklosik. Zieloni mają zespół juniorów młodszych w grupie B. Jesień zakończył on na 6. miejscu i pozostał w grze o tytuł.

Czy reforma ma sens? - Nie spadając po pierwszej rundzie, można sobie zapewnić występy na szczeblu centralnym przez cały sezon. Dla klubów to spory atut przy ściąganiu do siebie zdolnych młodych zawodników. Zapewniamy im rywalizację z najlepszymi i w ten sposób łatwiej ich namówić do przenosin - zaznaczył Miklosik.

Minusem centralizacji są koszty, bo np. Wartę czekają w trakcie jednej rundy wyprawy do Gdańska czy Gdyni. O tym jednak pomyślał PZPN, który na każde pół roku przyznaje wszystkim klubom po 18 750 zł dofinansowania, z którego pokrywane są przejazdy czy wyżywienie.

By zmotywować zespoły do walki w rundzie jesiennej (tej, w której stawką jest jedynie utrzymanie), przewidziano premię dla zwycięzców grup - 25 tys. zł.

Trend się raczej nie zmieni. Podobne zasady będą obowiązywały także w rywalizacji trampkarzy starszych, czyli drużyn U-15.

ZOBACZ WIDEO: Wygrana Bayernu, gol Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

< Przejdź na wp.pl