Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Juergen Klopp

Juergen Klopp: Najgorsi są anonimowi, internetowi hejterzy

Dawid Borek

- Najgorsi są anonimowi, internetowi hejterzy. Teraz pod pseudonimem można publikować różne śmieciowe komentarze - mówi Juergen Klopp, odnosząc się do fali krytyki pod adresem Lorisa Kariusa.

Bramkarz Liverpoolu ma za sobą bardzo trudne tygodnie. Wszystko zaczęło się od dwóch koszmarnych błędów, które niemiecki bramkarz popełnił przy dwóch straconych golach w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt (1:3).

- Takie błędy mogły zdarzyć się komukolwiek innemu. Oczywiście, że żałowaliśmy tej porażki, ale generalnie w Lidze Mistrzów moi zawodnicy zrobili wszystko, co tylko mogli. To było niesamowite - mówi w rozmowie ze sport1.de Juergen Klopp.

Pierwsze godziny po porażce Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów dla kibiców i osób związanych z The Reds nie były łatwe. Najbardziej przeżywał je Karius, który jeszcze podczas spotkania był wyraźnie zdołowany. 

- Jestem wielkim zwolennikiem tezy "jeśli nie masz właściwego słowa do powiedzenia, po prostu się zamknij". Po meczu nie miałem w głowie nic, co mogłem powiedzieć Kariusowi, z wyjątkiem kilku słów pocieszenia. Nie byłem na niego zły ani rozczarowany - zdradza Klopp. 

Po fatalnych pomyłkach w spotkaniu z Realem, w mediach społecznościowych wylała się lawina hejtu wobec Kariusa. Fani w komentarzach i prywatnych wiadomościach m.in. życzyli mu śmierci. Sprawą zajęła się policja.

- Nie słyszałem o groźbach, ale nie sądzę, by były poważne. Mieszkamy w Europie Środkowej, a pogróżki z powodu przegranego meczu można tłumaczyć tylko emocjami i rozczarowaniem. Najgorsi są anonimowi, internetowi hejterzy, którzy wyżywają się na innych. 99,9 proc. z nich nigdy nie otrzyma szansy, by się wykazać, bo cały czas siedzą w swoim pokoju, nie wychodzą z domu - komentuje Klopp.

- Tęsknię za czasami, gdy jedyną możliwością na skrytykowanie drużyny było pisania listów do redakcji. Trzeba było przelać swoje myśli na papier, włożyć kartkę do koperty, zapieczętować, a następnie wrzucić go do skrzynki pocztowej. Nim ktoś wykonał te wszystkie procesy, już zapominał o złości. Teraz pod pseudonimem można publikować różne śmieciowe komentarze. To podłe - dodaje trener Liverpoolu.

Ostatnio Kariusowi zdarzyła się kolejna pomyłka, także przy jednej z bramek, w towarzyskiej potyczce z Borussią Dortmund (1:3). Po niej ponownie wylała się na niego fala hejtu.

Warto wspomnieć o pięknym zachowaniu kibiców Liverpoolu, którzy robią co mogą, by podnieść niemieckiego bramkarza na duchu. W spotkaniu towarzyskim z Torino FC (3:1), gdy 25-latek wszedł na boisko w 73. minucie, zastępując pozyskanego tego lata Alissona, fani The Reds zgotowali mu owację na stojąco. Takie wsparcie jest niezwykle istotne i potrzebne.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękne trafienie Roberta Lewandowskiego 

< Przejdź na wp.pl