Facebook / Na zdjęciu: Willy Ta Bi

Śmiertelna choroba zaatakowała młodego piłkarza. Zawodnik Atalanty zmarł po długiej walce

Robert Czykiel

Włosi pogrążyli się w żałobie, gdy okazało się, że nie żyje 21-letni Willy Ta Bi. Gdyby nie choroba, to dziś być może grałby w Serie A. Miał bardzo duży talent do futbolu.

Willy Ta Bi nie żyje. Ta informacja błyskawicznie obiegła najpierw włoskie, a potem światowe media. Tragedia wszystkimi wstrząsnęła, bo mowa o piłkarzu, który miał zaledwie 21 lat. Jego życie nagle zamieniło się w koszmar ponad rok temu.

Iworyjczyk wówczas grał na wypożyczeniu w Pescarze Calcio. We wrześniu doznał kontuzji. Kilka miesięcy później otrzymał poważniejszy cios. Lekarze wykryli u niego guza wątroby.

Środkowy pomocnik przez ponad rok walczył z nowotworem, który jednak coraz bardziej wyniszczał jego organizm. 23 lutego młody sportowiec zmarł.

"Okrutny los zbyt wcześnie przerwał jego sen, który zaczął się od założenia koszulki Nerazzurrich w styczniu 2019 roku. Wszyscy jesteśmy głęboko zasmuceni jego przedwczesną śmiercią" - czytamy na stronie Atalanty.

To właśnie Atalanta Bergamo dwa lata temu sprowadziła go z Wybrzeża Kości Słoniowej. Ta Bi zaczynał do drużyny młodzieżowej i szybko się w niej zaadaptował. Po kilku miesiącach wywalczył ze swoim klubem młodzieżowe mistrzostwo Włoch.

Atalanta zdała sobie sprawę, że trafił jej się piłkarski diament. Ta Bi został wypożyczony do Pescary, aby ograć się w niższej lidze. Jak jednak już wiadomo, nie zdążył. Gdyby nie choroba dziś mógłby być jedną z czołowych postaci Serie A. Eksperci porównywali go do Francka Kessiego.

Nie wychodzi z domu. Pele żyje w paraliżującym bólu >>

Był ofiarą systemu korupcyjnego. To już 12 lat od śmierci Sławomira Rutki >>
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl