PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: zawodnik Lechii Gdańsk Conrado (z prawej) i Bartosz Kapustka (z lewej) z Legii Warszawa

Piotr Stokowiec o tym, co zadecydowało o porażce z Legią. Mistrzowie wykonali plan minimum

Michał Gałęzewski

Lechia Gdańsk przegrała z Legią Warszawa 0:1 w meczu PKO Ekstraklasy. Piotr Stokowiec żałował tego, że jego zespół przegrał po błędzie indywidualnym. Asystent trenera Legii, Przemysław Małecki, przyznał, że jego drużyna wykonała plan minimum.

Lechia Gdańsk grała z liderem tabeli jak równy z równym. - Szkoda tego meczu, bo byliśmy w stanie go spokojnie zremisować. Sytuacja z 95. minuty Karola Fili będzie nam się długo śniła po nocach. Drużyna włożyła dużo wysiłku, było sporo biegania, dobrej organizacji. Mecz musieliśmy tak zacząć, by zniwelować atuty przeciwnika i był plan na to spotkanie, który był dobrze zrealizowany. Staraliśmy się uniknąć indywidualnych błędów, ale podobnie jak w meczu z Lechem, taki błąd zdecydował o porażce - powiedział po meczu z Legią Warszawa Piotr Stokowiec.

- Stworzyliśmy jednak sytuacje, jak Flavio Paixao, Łukasz Zwoliński i Karol Fila. Dużo napracowaliśmy się nad tym, by nie dopuszczać Legii do stwarzania sytuacji. Chcieliśmy sami otworzyć grę i nie ograniczać się do defensywy. Ten mecz daje nam optymizm przed ostatnimi spotkaniami i mogę powiedzieć, że ostatniego słowa nie powiedzieliśmy. Boli porażka po rzucie karnym i niewykorzystanych sytuacjach w końcówce, ale jesteśmy źli, a nie smutni i załamani. Szkoda tego meczu, bo był lepszy od spotkania z Lechem. Było widać determinację i więcej jakości, z bojowym nastawieniem przystąpimy do ostatnich meczów i będziemy walczyć do samego końca - dodał.

Gdańszczanie zagrali lepiej niż w poprzednich spotkaniach. - Mówiłem, że Lechia z Makowskim, Kubickim, Tobersem, Nalepą i Saiefem to lepsza drużyna. Dwóch z nich wyszło w podstawowym składzie i było widać więcej jakości. Legia jest dobrym zespołem i musieliśmy wziąć pod uwagę ich atuty i indywidualności. Jestem zadowolony z realizacji założeń, ale szkoda błędów w ofensywie i w defensywie. Rzut karny nie powinien się przydarzyć, ale napawa to optymizmem - stwierdził Stokowiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Strzela jak "nowy Messi"
 

W kadrze meczowej zabrakło Jakuba Kałuzińskiego. - Nie czuję, bym musiał tłumaczyć każdego zawodnika. To dla nas ważna osoba, młodzieżowiec, wprowadzamy go i to jego pierwszy sezon. Potrzeba było nam defensywnych, twardo walczących zawodników. Nic złego z nim się nie dzieje, jest w gotowości i nie czuję specjalnego wydarzenia z tego, że grał ten, a nie inny zawodnik - wyjaśnił trener.

Czy w ostatnim czasie gdańszczanie nie grają za bardzo defensywnie? - Nie zgodzę się z taką opinią, pierwsze 30 minut w Poznaniu to nasza dominacja i gra ofensywna, ale patrzymy też, z kim się mierzymy. Wychodzimy na dwójkę napastników, co jest dowodem że chcemy grać ofensywnie, ale mieliśmy braki kadrowe w ostatnich czterech meczach. W normalnym składzie to drużyna walcząca ofensywnie, dająca radość kibicom. Teraz jest gorzka pigułka do przełknięcia, ale nie powiedzieliśmy ostatniego słowa, wierzę w to, że jesteśmy w stanie wygrać trzy mecze - podsumował Stokowiec.

Wygrywając w Gdańsku, Legia Warszawa mocno zbliżyła się do mistrzostwa Polski. - Za nami bardzo trudny, intensywny tydzień zakończony sukcesem. Spełniliśmy cel, jaki sobie założyliśmy optymalnie, nie maksymalnie, bo zremisowaliśmy z Cracovią i wygraliśmy dwa mecze na wyjeździe. Plan minimum wykonany, w trzech spotkaniach nie straciliśmy bramki. Oczywiście chcieliśmy zdobyć ich więcej, ale zdobywamy siedem punktów i jesteśmy coraz bliżej mistrzostwa Polski. Łapiemy oddech i chcemy je wygrać - podsumował Przemysław Małecki, asystent Czesława Michniewicza.

Czytaj także: 
Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy
Pekhart: Jesteśmy blisko naszego celu

< Przejdź na wp.pl