PAP / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

Marzenia Legii Warszawa wciąż nierealne. "Nie ma przesłanek do wiary w Ligę Mistrzów"

Szymon Mierzyński

- Po losowaniu byłem pesymistą, teraz Legia ma niezły wynik, ale to jeszcze o niczym nie świadczy - mówi nam Maciej Szczęsny. Przestrzega też, że wielkich nadziei na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów nie ma.

Na starcie kwalifikacji zespół Czesława Michniewicza wygrał na wyjeździe z FK Bodo/Glimt, czyli mistrzem Norwegii (3:2) - kraju, którego liga zajmuje w rankingu UEFA 22. miejsce. PKO Ekstraklasa jest dopiero 30. Ten rezultat odebrano jako pozytywne zaskoczenie, choć to dopiero początek drogi.

- Po losowaniu byłem przekonany, że Legia trafiła najgorzej jak mogła i wyeliminowanie tego przeciwnika może być zadaniem ponad jej siły. Kiedy już oglądałem mecz, to z jednej strony cieszyłem się, że długimi momentami potrafiła grać świetnie, ale też straszliwie się smuciłem, że równie łatwo przychodziło jej tracenie goli - tak jakby dopadała ją pomroczność jasna - powiedział WP SportoweFakty Maciej Szczęsny, były bramkarz klubu z Warszawy (w latach 1987-1996), który wywalczył z nim dwa mistrzostwa Polski.

Nadal nie ma powodów do euforii

Legioniści wygrali na wyjeździe, tyle że według nowych zasad w pucharach, bramki zdobyte na stadionach rywali nie dają już podwójnej przewagi w rewanżu. To nieco obniża wartość zwycięstwa 3:2.

ZOBACZ WIDEO: Angielska euforia brutalnie przerwana. "Będzie boleć bardzo długo" 

- Jeszcze pół roku temu mówilibyśmy, że to wynik właściwie rewelacyjny. Teraz można go nazwać tylko niezłym, bo strata nawet jednego gola spowoduje, że zespół z Warszawy wpadnie w wielkie kłopoty - zaznaczył Szczęsny.

Mistrz Polski dokonał kilku wzmocnień. Na Łazienkowskiej zameldowali się Joel Abu Hanna (ostatnio Zoria Ługańsk), Mahir Emreli (Karabach Agdam), Mattias Johansson (Genclerbirligi Ankara), Josue  (Hapoel Beer Szewa), Maik Nawrocki (Warta Poznań) oraz Lindsay Rose (Aris Saloniki).

Nie oznacza to jednak, że Czesław Michniewicz ma komfort. Do tej pory realnie mógł skorzystać tylko z Emreliego, który w wyjazdowym starciu z FK Bodo/Glimt zdobył zresztą dwa gole.

- Mój pesymizm był niezależny od ruchów kadrowych. Teraz nadal nie jestem optymistą, ale marzę, że może uda się Legii wywalczyć Ligę Mistrzów, choć tak naprawdę nie ma ku temu zbyt wielu przesłanek - uważa Szczęsny.

Czas po rewanżu będzie kluczowy

Wyeliminowanie mistrza Norwegii nie powinno być dla ekipy Czesława Michniewicza przesadnie trudnym zadaniem. Potem w II rundzie eliminacyjnej czekać będzie Flora Tallin. Mistrz Estonii to rywal teoretycznie łatwiejszy i jeśli legioniści przez ten dwumecz również przejdą zwycięsko, będą pewni udziału co najmniej w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy.

- Być może w II rundzie będzie nieco łatwiej, a to da Legii czas na zgranie się i znalezienie na siebie nowego pomysłu. Na razie mam wrażenie, że jeszcze go nie ma. Jeżeli chodzi o rewanż z Norwegami, to nie liczę na żadne fajerwerki, ale liczę na porządek i dobrą organizację gry - zakończył Szczęsny.

Rewanżowe spotkanie I rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów Legia Warszawa - FK Bodo/Glimt rozpocznie się w środę o godz. 20.00. Transmisja w TVP Sport.

Czytaj także:
Grzegorz Lato: Mamy kulawą reprezentację. Nie potrafię tego zrozumieć
Polacy na szczycie listy hańby! Jesteśmy najgorsi w XXI wieku

< Przejdź na wp.pl