PAP/EPA / Sandor Ujvari / Alex Dujshebaev

Dwa oblicza mistrzów Polski. Dobry występ gdańszczan w Kielcach

Aneta Szypnicka-Staniec

Postraszyli szczypiornistów Industrii Kielce gracze Energa Wybrzeża Gdańsk. Przyjezdni postawili się żółto-biało-niebieskim, którzy po dobrej drugiej połowie wygrali 34:30.

Przepaść w tabeli między zespołami z Kielc i Gdańska jest ogromna - a jednak szczypiorniści Energa Wybrzeża udowodnili, że gdy wybiega się na parkiet, żadne dotychczasowe osiągnięcia nie mają znaczenia. Gdańszczanie zajmują przedostatnie miejsce w zestawieniu Orlen Superligi, ale w starciu 15. kolejki postawili się żółto-biało-niebieskim. 

Mateusz Jachlewski z kolei pokazał, że w Hali Legionów czuje się jak w domu - skrzydłowy w barwach kieleckiego klubu występował w latach 2006-2020, a w sobotę rzucił dla swojej drużyny aż dwanaście bramek. 

Wyrównaną walkę zwiastowały już pierwsze minuty meczu, to przyjezdni otworzyli wynik, a potem przed długi czas nie pozwalali mistrzom Polski na złapanie odpowiedniego rytmu. Gdańszczanie nie wystraszyli się utytułowanych rywali i ze spokojem odpowiadali na kolejne akcje kielczan. Mistrzowie Polski mieli kłopoty ze skutecznością, ich ofensywie brakowało płynności. Wykorzystali to gracze Patryka Rombla i odskoczyli na dwa trafienia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia  

Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Alex Dujshebaev i zdobył trzy bramki z rzędu. Dzięki temu to kielczanie zaszli do szatani mając przewagę jednej bramki. Żółto-biało-niebiescy mieli jednak w przerwie sporo do przemyślenia.

Początek drugiej połowy był jeszcze wyrównany, ale potem wystarczyły dwie serie mistrzów Polski, by ci zbudowali wysoką przewagę - najpierw kielczanie zaliczyli cztery bramki z rzędu, chwilę później dołożyli kolejne trzy. To był spory cios dla Wybrzeża. Nie trzeba było długo czekać, by prowadzenie żółto-biało-niebieskich urosło do dziesięciu trafień.

Mateusz Jachlewski nie chciał się jednak pogodzić z takim stanem rzeczy, a jego świetna postawa sprawiła, że gdańszczanie odrobili straty do czterech goli. Z końcówki meczu w wykonaniu swoich zawodników niezadowolony był trener Dujszebajew, który na trzydzieści sekund przed ostatnią syreną poprosił o czas. Ostania akcja gospodarzy nie przyniosła jednak efektu, spudłował bowiem Karalek. Białorusin był jednak najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach kielczan - zdobył dziewięć bramek.

Industria Kielce - Energa Wybrzeże Gdańsk 34:30 (15:14)

Czytaj też:
Polki przejdą do historii? Zagrają o wszystko z potentatem

< Przejdź na wp.pl