Materiały prasowe / Orlen Superliga / Gwardia Opole

Biją się w pierś po bolesnej porażce. To było kluczowe

Mateusz Kozanecki

Szczypiorniści Corotop Gwardii Opole mieli wszystko, aby pokonać Arged Rebud KPR Ostrovię. Przespana końcówka sprawiła jednak, że trzy punkty pojechały do Wielkopolski. - To jest nasza wina - przyznał gracz gospodarzy Daniel Jendryca.

W drugiej połowie meczu w Opolu Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski nie potrafiła rzucić bramki przez dwanaście minut. Wydawało się, że trzy punkty pozostaną w Stegu Arenie.

Wtedy jednak gospodarze niemal stanęli w miejscu i ostatecznie przegrali to spotkanie 26:27. Tym samym skomplikowali sobie walkę o awans do fazy play-off. Daniel Jendryca wyjaśnił, co miało największe znaczenie w tym spotkaniu. 

- Na pewno końcówka. Szybko zakończone akcje w ataku, nietrafione niestety. No i straciliśmy chyba koncentrację, nie utrzymaliśmy jej do końca meczu. I niestety mamy wynik, jaki mamy - powiedział zawodnik Corotop Gwardii Opole.

- Myślę, że byliśmy na ich wszystkie aspekty gotowi. Tutaj jest nasza wina i niczym nas zespół z Ostrowa Wielkopolskiego nie zaskoczył - dodał 20-latek.

Opolanie w dalszym ciągu są nad kreską, ale muszą mieć się na baczności. Za ich plecami dzieje się naprawdę sporo. Arged Rebud KPR i Grupa Azoty Unia Tarnów tracą po zaledwie dwa punkty, a MMTS Kwidzyn trzy. Co więcej, Gwardię w sobotę czeka arcytrudne spotkanie w Płocku.

- Na pewno będziemy analizować mecz. Na treningu będziemy pracować, żeby było lepiej i w Płocku pokażemy się z jeszcze lepszej strony - zakończył Jendryca.

Czytaj także:
Trzecia siła Superligi pożegnała zawodnika
Nie mają czasu na analizy. "Nie jesteśmy zadowoleni"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
 
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl