Bramkarskie starcie rozstrzygnie losy ćwierćfinału?
Konfrontacja Tauron Stali Mielec i Azotów Puławy miała dać odpowiedź, który z tych klubów dysponuje zestawem bardziej klasowych golkiperów. Jak na razie rywalizacja wypada na remis.
- Mamy w kadrze trzech bardzo dobrych golkiperów, którzy ze sobą rywalizują i myślę, że jest to najmocniej obsadzona pozycja w zespole, bo w każdym meczu jeden z nich jest mocnym punktem drużyny - nie krył po kończącym fazę starciu z Zagłębiem Lubin trener Azotów, Marcin Kurowski. - My mamy dobrych bramkarzy, rywale też i zobaczymy, co wyjdzie z tej konfrontacji. Teraz tak wygląda piłka ręczna, w dużym stopniu to właśnie ta pozycja decyduje o wyniku - mówił z kolei przed pierwszym ćwierćfinałowym meczem prowadzący Stal Ryszard Skutnik.
W Mielcu bohaterem dnia był Krzysztof Lipka, który w kluczowym momencie drugiej połowy - gdy puławianie zbliżyli się już do Stali na jedną bramkę - wszedł na parkiet i przeważył losy meczu na korzyść gospodarzy. - Dał dobrą zmianę i zastopował nas w momencie, gdy graliśmy w przewadze. Z takim rywalem jak Stal to się mści i już nic nie mogliśmy zrobić - wyjaśniał po końcowym gwizdku Kurowski.
Sobotni mecz między słupkami Azotów rozpoczął Maciej Stęczniewski, nie miał jednak swojego dnia, a rywale bezlitośnie wykorzystywali jego słabą grę nogami, konsekwentnie rzucając piłkę w kierunku dolnych rogów bramki. Kolev wejście na boisko także miał kiepskie, kiedy już jednak złapał odpowiedni rytm, był praktycznie nie do pokonania. Goście w ciągu czterdziestu minut rzucili ledwie siedem bramek, z czego większość padła z karnych.
Powody do zmartwień miał natomiast Skutnik, bo w pierwszej części gry jego bramkarze nie odbili ani jednej piłki, a fatalną statystykę po przerwie podciągnął dopiero Adam Wolański. - Na pewno było to jedną z przyczyn naszej porażki. Bramkarze nam nie pomogli, choć generalnie w każdym meczu są mocnym punktem zespołu - nie krył doświadczony szkoleniowiec. - Kolev pokazał co potrafi, nam się nie udało i to wystarczyło na Stal Mielec - dodał z kolei Dariusz Kubisztal. Golkiperzy obu ekip finalną szansę na udowodnienie swojej wyższości w starciu bezpośrednim dostaną w ostatnim akcie walki o półfinał.