Tomasz Pomiankiewicz: Wynik nie był sprawiedliwy

Kamil Kołsut

Tomasz Pomiankiewicz był jednym z najskuteczniejszych graczy KPR-u podczas pierwszego dnia turnieju w Legionowie. Doświadczony rozgrywający w dwóch meczach rzucił dziesięć bramek.

Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego pokonali KSSPR Końskie oraz zremisowali z Wybrzeżem Gdańsk i po dwóch seriach spotkań z trzema punktami na koncie przewodzą turniejowej stawce. Tyle samo oczek mają w swoim dorobku zawodnicy Nielby Wągrowiec, którą gospodarze podejmą w ostatniej odsłonie rozgrywek.

Jak postawę KPR-u w sobotnich meczach ocenia Pomiankiewicz? - Pierwszą połowę spotkania z Końskimi przespaliśmy, w drugiej trener wprowadził jednak zmiany i nasza gra wyglądała zupełnie inaczej. Postawiliśmy agresywną obronę i z tego poszły kontry - relacjonuje były gracz Azotów Puławy.

 - W drugim meczu zaczęliśmy bardzo dobrze i schodząc do szatni prowadziliśmy trzema bramkami. Po przerwie mieliśmy jednak przestój, rywale nas doszli, wkradła się nerwówka i już dalej spotkanie toczyło się w rytmie bramka za bramkę. W samej końcówce nie wykorzystaliśmy gry w przewadze, gdzie powinniśmy spokojnie odejść na dwie bramki. Myślę, że nie jest to sprawiedliwy wynik - podsumowuje Pomiankiewicz.

Gdańszczan, którzy wymieniano są przez wielu jako główny kandydat do walki o awans, siódemka z Legionowa tego lata podejmowała już po raz drugi. - Ciężko powiedzieć, czy jesteśmy najmocniejszymi ekipami w lidze, bo to tej pory z żadnym innym rywalem z naszej grupy poza Wybrzeżem nie sparowaliśmy - mówi gracz KPR-u. - Dopiero w lidze sprawdzimy, jaki jest nasz potencjał i na co nas stać. Pierwsza runda pokaże, o co będziemy walczyć.

< Przejdź na wp.pl